wiecie co przeżyłam wczoraj!! Przychodzimy z zakupów a w przedpokoju wita nas pies. Sam! Zawsze razem z Zuzią witali! Wołamy,szukamy,kota nie ma... Do szafek zaczęłam zaglądać,za meble,na meble,nie ma! TZ psu do pyska zaglądał i mówi: tak całą by połknął?..chociaż jakieś włosy by zostały?

Poszliśmy jej szukać i spotkaliśmy pana z Zuzią na rękach,szedł ją oddać właśnie. Po podwórku sobie chodziła

Kiedy i jak ona uciekła,nie wiem,ale szczęście,że facet kojarzył,że to nasz kot i ją złapał
