Mnie nurtuje pytanie po przeczytaniu notatki TOZ, mianowicie:
Zgłaszająca wskazała nam zły adres, jednak szybko zorientowałyśmy się gdzie przebywa pies. Pies okazał się czarnym labradorem, który podczas naszej wizyty przebywał w domu. Działka właścicieli jest porządnie ogrodzona i nie ma możliwości, aby pies wydostał się na okoliczne działki Nie miałam jeszcze okazji zapytać Ize, poniewaz fiksuje mi telefon, ale nurtuje mnie jak to mozliwe, że Iza mogła podac zły adres? Przeciez przez kilka dni próbowała to ustalić. Poza tym czy inspektorki widziały na własne oczy tego labradora? czy tylko właścicielka tak powiedziała, bo tego w notatce nie ma. Skąd tez takie przekonanie, ze to jednak nie ten pies? Labradory są z natury łagodnymi psami ale jego zdolności do aportowania upolowanej zwierzyny wykorzystuja mysliwi, więc dlaczego wierzyc właścicielom psa a Izie nie? Przecież nie wyssała sobie pewnych faktów z palca, a to, ze działka jest ogrodzona...a kto powiedział, ze ten pies wydostaje sie z działki sam? Ja nawet sadze, ze ten czy inny pies robi to pod dyktando własciciela, nawiedzonego mysliwego

Mysle Iza, ze powinniśmy przestać się oszukiwac, ze ktokolwiek pomoze Ci rozwiazać tę sprawę , jesli sama tego nie zrobisz, nikt za Ciebie tego nie zrobi . Pozostaje zrobic zdjęcie w trakcie rozszarpywania zwierzecia przez psa, wtedy może, ale nie na pewno ktos Ci pomoze doprowadzic sprawce do ukarania

ale nie rób tego, bo jest to zagrożeniem dla Ciebie. Myśle, ze wizyta inspektorek, zamiast przynies pomoc dla Ciebie, doprowadzi tylko do tego, ze Ci ludzie będą chcieli "odwdzięczyć" się Tobie
