WŁADCA DZIAŁEK i inni.

Avian strasznie mi przykro z powodu Koteńki

Jadziu, coś na małe pocieszenie, takie malutkie.
Żyje kuzynostwo Wungieleczka. Bazyl i Fredzia mają się u Agnieszki znakomicie, a Balbusia moja macha do Ciebie łapką. To dzieci Burasi.
Trzymajcie się cieplutko w te chlapowate dni i proszę od nas całe Działkowe Stado wygłaskać, nie wspominając o Jaśnie Rezydentach!

Mróz jak na Syberii :evil:

uwziął się na nas czy co? :roll:

Wszystkie działkowe koty grzecznie mieszkają w altanie.
Niestety znowu choroby nas dopadły.
Filip zasmarkany po uszy.
Charczy.
Oczy zapłakane.
Kiepsko go widzę.
Jak dobrze pójdzie i nie chybię to znowu zamieszka w łazience.
Leki już mam, tylko kota mi brakuje :mrgreen:

Drugi chorowitek to kocur sąsiada :evil:

Kowalski

Zasmarkany, kulejący i nie wiadomo co mu jeszcze dolega :roll:

Na całe szczęście grzecznie łyka leki i czekamy aż sobie pójdzie do swojego zakichanego właściciela :evil:

Nasza zima jest zimna i zasmarkana

Ot i tyle u nas.

Niech już sie kończy ta zima ... biedne te nasze kotuchy :roll:

Mi dziś jeden z altankowych zwiał, niestety nie udało mi się go znaleźć

Fredziolina, wypuszczasz ekipę choć na chwilę z altany? Ja moich nie, bo boję się, że ich wszystkich nie wyłapię ... :oops:

Avian nie zamykam ich.
Altana wyposażona jest otwór, którym koty wchodzą i wychodzą kiedy tylko zechcą.
Poza rezydentami, na schronienie gościnnie załapują się przypadkowe zziębnięte bidy.
Zdrowe koty radzą sobie.

Tym razem nie spudłowałam :mrgreen:

Filip zapudłowany :mrgreen:

Z koleżanką Mellą odsiaduje długi wyrok :lol:

Przeważnie w pozycji "na rejtana" wygrzewa przy kaloryferze swoje stare kości

Leczenie Filipa jak po grudzie idzie

Tymczasowo mieszka z nami.
Obecnie na działce mamy 7 rezydentów:
Kłapcio,
Bryś,
Burasia,
Popielnik,
Kowalski,
Puchacz,
Kocica sasiadów.

Wszyscy, poza Filipem, jakoś się trzymają.
Klika dni Buraśki nie widziałam i już myślałam,ze coś jej się stało.
Na szczęście wczoraj ogon pokazała i nawet do michy zajrzała, wiec uffffff
Na działach leży około 1 metra śniegu

Na szczęście jest twardy i koty w nim nie brodzą.

W trosce o treściwe menu sikorek drzewko brzoskwini obwiesiłam plastrami słoniny, ok. 1 kg tego było.
Wczoraj przychodzę i co widzę? Widzę łysą brzoskwinię, po słoninie ani śladu

Wokół drzewka tylko kocie stópki i wgnieciony śnieg, czyżby to koty zeżarły tyle słoniny?
Az nie chce mi sie wierzyć, bo przecież one nażarte są

A to wieprzki! :evil:

Raczej na sikorki miały chrapę i ganiały pod brzoskwinią :twisted:

Amika6 pisze:Raczej na sikorki miały chrapę i ganiały pod brzoskwinią

z całą pewnością

tylko co się stało ze słoniną, wyparowała czy co?

Fredziolina pisze:
Amika6 pisze:Raczej na sikorki miały chrapę i ganiały pod brzoskwinią

z całą pewnością

tylko co się stało ze słoniną, wyparowała czy co?

Jak to co się stało ... słoninkę zjadły pracowite "ranne ptaszki", zanim zaspane koty powystawiały nosy z altanki

Amika6 pisze:
Fredziolina pisze:
Amika6 pisze:Raczej na sikorki miały chrapę i ganiały pod brzoskwinią

z całą pewnością

tylko co się stało ze słoniną, wyparowała czy co?
Jak to co się stało ... słoninkę zjadły pracowite "ranne ptaszki", zanim zaspane koty powystawiały nosy z altanki

nie dość, ze pracowite to i szybkie, niczym pędziwiatry :mrgreen:

drzewko znowu wystrojone w zwisy słoniny

ciekawe czy na kilka dni im wystarczą, czy też te żarłoczne ptaszyska migiem je wrąbią :wink:

A może to sa strusie?
Oczywiście pędziwiatry

A mnie się coś widzi, że koty zafundowały sobie sikorki nadziewane słoninką ...

A może skwareczki?

Co ze słoninką?

mój patent na słoninkę

deseczki zrobione są ze starej deski do krojenia, one są bardzo twarde,
mają przewiercone otworki i słoninę przyczepia się drucikiem, jak widać nawet dzięcioły mogą się na nią załapać

Patent powstał dlatego, że słonina na sznurkach ciągle ginęła. Podejrzane były kuny :evil:

WŁADCA DZIAŁEK i inni.

Kto przegląda forum