"Kocham Człowieki! Weź mnie ze sobą do domu" Barney już w DS

Zapraszamy na aukcję cegiełkową:
http://www.allegro.pl/show_item.php?item=905346576

Femka pisze:guzik, obie wiedziały, że będziemy niecierpliwie czekać na wiadomość.

EDIT: przed chwilą wysłałam smsa do Ja-By.

Odpisała coś?? :roll:

Też czekam z ciekawością.

Witam
Kochani, przepraszam za napięcie, było niezamierzone, chyba gdzieś wyżej pisałam że "przy okazji" odwiedzimy przyjaciół naszych i wracamy w niedziele wieczorem - i tak się stało.

Colia trafiła do swojego domku i powinno tam być wszystko dobrze.

Natomiast Barney wrócił z nami.

Dobrze, że nocowaliśmy w Warszawie. Rano dostaliśmy wiadomość, że Strzałka nie zaakceptowała naszego malucha i Zu_ rezygnuje z adopcji.

Przepraszam, odezwę się jutro, dzisiaj jeszcze trochę innych rodzinnych problemów zwaliło mi się na głowę.

Nie martwcie się o Barneyka, po płaczach w podróży i pierwszym szoku w domu po powrocie - bawi się w najlepsze z Szarym i nie odstępuje misek z jedzeniem

Bardzo jestem zszokowana takim obrotem sprawy.
Ja-Ba trzymajcie się.

Szkoda...

no kurde po jednym dniu rezygnacja z adopcji????
Ktoś, kto decyduje się na adopcję kota do drugiego kota , powinien dać o wiele więcej czasu obu zwierzakom na zaakcpetowanie siebie!! Przecież w takiej sytuacji to może potrwać nawet dwa tygodnie albo miesiąc!!!!
Jestem w bardzo niepozytywnym szoku

Ludzie, gdzie my żyjemy! Jeden dzień na zaakceptowanie się zwierzaków to nie wystarczy!
U mnie, gdy dochodził nowy kotek, to rezydenci nie zgadzali się zupełnie na nowego przybysza!
Najwięcej wściekała się Bunia, która już po tygodniu dawała cyca kotkowi i była najlepszą mamusią.

Jeden dzień....

Strzałka jest chyba 1.kotem Zu_ więc po prostu nieprzygotowana pewnie była na to, co koty mogą przy pierwszym poznaniu... a może Strzałka jedynaczka?
teraz ważne żeby Barneyka dom szybko znalazł - i dokąd pójdzie, do Karotki (tam miał oryginalnie jechać, Karotka nie czuj się postawiona pod ścianą :wink:

, do Ja-Ba? bo przecież nie do schronu :?:

i trzeba ogłoszenia, ja zrobię allegro

kasia86 pisze:Dziękuję za założenie wątku.

To jeszcze jedno zdjęcie koteczka jak bardzo chce być kochany

Mnie weź, mnie weź, uratuj mnie!

Przykro mi koteczku, ale może to i lepiej dla ciebie.

Przecież Zu_ umie pisać tu na forum, mogła nas zapytać o rady.
Po to tu jesteśmy, żeby służyć radą dla początkujących, bo sami też kiedyś rad potrzebowaliśmy.

To nie jest moja zła wola ani brak odpowiedzialności. Ja faktycznie nie byłam zupełnie przygotowana na to co się działo i przeraziłam się takim obrotem spraw. Nie miałam nigdy więcej niż jednego kota i widok Strzałki, która biega z brzuszkiem przy ziemi, wciska się za pralkę i nie daje się dotknąć to było coś strasznego i rozdzierającego serce. Jest mi srasznie przykro i niezręcznie z tego powodu; wiem, że wszyscy na forum kibicowali adopcji. Miałam jak najlepsze intencje i w stosunku do Barneyka, i do Strzałki ale doszłam do wniosku, że nie mogę uszczęśliwiać jednego kota kosztem drugiego. Może istotnie trzeba dać zwierzętom więcej czasu na dotarcie się ale kiedy widzę, że ucieka i ma przerażenie w oczach, to znaczy, że nie jest szczęśliwy. Wiedziałam, że Ja-Ba jest w pobliżu i dlatego natychmiast się skontaktowałam; po pierwsze, żeby nie jechać za parę dni pociągiem z chorawym jeszcze i mizernym kociakiem, po drugie - bardziej byłoby to bolesne i dramatyczne gdyby Barney już przywykł do nowego domu. Proszę nie wydawać takich kategorycznych osądów, mnie też jest bardzo przykro z tego powodu.

ASK@, miałaś nosa z tym banerkiem, żeby nie zdejmować w sensie :mrgreen:

Dziewczyny, nie ma co, trzeba podrzucać, ogłaszać, szukać nowego domku. Nie pomożemy koteczkowi oglądając się za siebie.
Kciuki za pięknotkę chudzinkę :ok:

Femka pisze:ASK@, miałaś nosa z tym banerkiem, żeby nie zdejmować w sensie
Dziewczyny, nie ma co, trzeba podrzucać, ogłaszać, szukać nowego domku. Nie pomożemy koteczkowi oglądając się za siebie.
Kciuki za pięknotkę chudzinkę

Otóż to.
Barney oczywiście nie trafi do schroniska, nie zdobyła bym się na takie coś. Po prostu na razie nie trafi do mnie inny kot któremu chciałam dać tymczas lub kwarantannę. Trzeba dalej ogłaszać i szukać mu domku. Bardzo bym chciała by był to domek w Koninie, chciała bym mieć kota "na oku" / oczywiście nie jest to warunek adopcji/.

Teraz proszę o ciepłe myśli dla Łatusia, kotka moich rodziców który 7 lat temu, w nieokreślonym wieku i stanie skrajnego wyczerpania trafił pod ich próg. Łatuś chyba postanowił przekroczyć TM :cry:

Jeśli tak postanowił, to trzeba pamiętać tylko o tym, że przez 7 lat był pieszczonym i kochanym koteczkiem. I tylko to się liczy. I że przez tych ostatnich siedem lat na pewno zapomniał, co go spotkało wcześniej. Gdy już TAM pójdzie, powie, że człowiek to nie tylko zło. I będzie szczęśliwy i uśmiechnięty opowiadał, jakie psoty robił swoim Dużym tu, na naszym świecie.
O tym pamiętajmy, gdy odchodzą nasze wychuchane pupile.

Kciuki za Łatusia :ok:

I za resztę kociaczków, żeby znalazły szybko nowe cudowne domki :ok:

- rzekła Gibutowa, po czym zasmarkawszy monitor udała się z powrotem do łóżka zagłębić się w lekturze Harry'ego Pottera z lekka pokasłując od czasu do czasu

"Kocham Człowieki! Weź mnie ze sobą do domu" Barney już w DS

Kto przegląda forum