Syberyjczykopodobny...Jestem Toril...cz.12

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sty 24, 2010 12:40 Re: Syberyjczykopodobny...Jestem Toril...cz.12

A znane są wreszcie wyniki badań Fila?

Jek

 
Posty: 4170
Od: Czw paź 23, 2008 19:18
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Nie sty 24, 2010 14:03 Re: Syberyjczykopodobny...Jestem Toril...cz.12

u nas strasznie ziiiimno, a zaraz trzeba iść do pracy :evil:

andziula20

 
Posty: 3942
Od: Czw lip 26, 2007 22:03
Lokalizacja: Opole


Post » Nie sty 24, 2010 15:41 Re: Syberyjczykopodobny...Jestem Toril...cz.12

Czwartek wieczór

Filuś zwymiotował. Nie chciał jeść. Zaparzyłam mu siemie lniane i podawałam do 2 w nocy. Małymi dawkami, ale ładnie mu się przyjęły. Nie zwymiotował już więcej. Miał tylko trochę wzdęty brzuszek. Dostał Espumisan. Jak brzuszek zrobił się mniej twardy poszłam spać.

Piątek

Filuś nie chciał jeść. Podałam mu siemię, a po pewnym czasie nakarmiłam go strzykawką. Miałam jeszcze po Tosi Ricovery. Ładnie zjadł. Nie zwymiotował. Poszłam do pracy. W ciągu dnia do Filka zajrzała Sara. Kotek nie chciał nic zjeść, nawet swoją ukochaną pastę na odkłaczanie. Ale chodził po domu. Sara zastała go w pokoju, w koszyczku przy balkonie. Ja zostawiłam go w kuchni. Nie było nigdzie ślady by wymiotował.
Wieczorem Filuś przywitał mnie z resztą kotów w korytarzu, ale nie chciał jeść. Nakarmiłam go strzykawką. Nie zwymiotował. W nocy przyszedł do mnie na głaski i pogaduszki.

Sobota

Nakarmiłam Filusia strzykawką, bo nie chciałam ryzykować że nie będzie jadł. Kotek był słaby, ale chodził. Nie podobało mi się tylko, że lekką ciągnął łapki. Jakby go nie chciały utrzymać. Ale chodził sobie. Wygłaskałam go. Pogadał do mnie, pomruczał. Poszłam do pracy.
Wróciłam z pracy po południu. Z mięskiem, nowymi kocykami. I z zaleceniami od wetki jak opiekować się Filusiem. Z lekami.
Ale Filuś już nie żył. Leżał na korytarzu, na kocyku na którym go rano zostawiłam. Był sztywny. Musiał umrzeć zaraz jak wyszłam. Nie potrafię opisać co czułam, Jak wielki przeżyłam szok. Miałam się nim opiekować, a jego już nie było. Tylko śliczny ogon został puszysty. Reszta ciałka była taka maleńka, drobniutka.


Nie chcę się tłumaczyć, ale macie prawo wiedzieć jak było. Po prostu nie chciałam teraz o tym pisać. Zbyt to wszystko dla mnie straszne i bolesne. Nie chciałam wracać do tych strasznych chwil. Jest we mnie jeszcze tyle strachu o te koty, które zostały. Wystarczy, że któreś gdzieś wlezie, albo leży zbyt długo na korytarzu, zaraz odzywa się we mnie panika.
Nie pojechałam do weta w czwartek, ani w piątek. Bo kto leci do weta po jednym pawiu? To przecież tylko lekka niedyspozycja. Nic nie wskazywało na chorobę. Kot się bawił, kręcił pod nogami, gadał. Rano jeszcze z ponagleniem w głosie domagał się śniadanka. A wieczorem zwymiotował. To przecież o niczym nie świadczy! Dopilnowałam, by nie miał pustego brzuszka, by był napojony płynami. Był słabszy, ale ładnie przyjmował jedzonko ze strzykawki. Nie wymiotował. Na wszelki wypadek zadzwoniłam do wetki o leki wzmacniające, by zaopiekować się nim przez sobotę i niedzielę. I dopilnować by nabrał sił. Nic nie wskazywało na tak szybki koniec. Miał ładną sierść, nie śmierdziało mu z pycholka. Nie leciało z noska, nie kichał, nie kaszlał. Nie był bolesny. Był tylko ciut słabszy. Ale młody, odkarmiony kot nie umiera w ciągu dwóch dób. Takie rzeczy się nie zdarzają. A jednak. Najgorsze jest to zaskoczenie. O Tosie walczyłam do końca. Przez dwa lata jej chorowania zrobiłam wszystko co mogłam, by było jej lepiej. By była ze mną. Z Filkiem nie miałam tej szansy. Po prostu odszedł. Wróciłam do domu, a on leżał na korytarzu. Nie reagował na mnie. Podbiegłam do niego pełna niepokoju, a on był sztywniutki. Moje maleństwo już nie żyło! To takie niesprawiedliwe. Taki młodziutki. Już nigdy mi nie pogada. A nic nie wskazywało na taki koniec. Nic.
Sekcja wykazała agresywną postać FIPa. Przynajmniej dla mnie. Miał zniszczone nerki, wątrobę, śledzionę i całą otrzewną. Na śledzionie miał pełno białych centek. Badanie laboratoryjne to potwierdziło. Nie mogę zrozumieć czemu nie działo się nic wcześniej, żadnych oznak. Był spokojny, spokojniejszy niż jego rodzeństwo. Ale zawsze był taką leniwą kluchą. Był mniejszy niż rodzeństwo, o czym pisałam, Ale przecież nie były to wyścigi, czyj kot waży najwięcej. Przecież nie musiał mieć 10 kilo. Mniejszy też byłby kochany. Trochę mnie to martwiło, ale skoro rośnie to jest chudziutki. Niby wszystko w porządku. Tylko Filka już nie ma. A ja, tak naprawdę, nigdy nie miałam szansy uratować mu życia. Nie przy tej chorobie. Ta bezradność jest straszna. Przecież był tak bardzo wyniszczony, a nie było tego po nim widać. Nie mogę tego zrozumieć. Tak wyniszczony kot powinien mieć jakieś oznaki, symptomy.Przecież mam koty, widzę kiedy są zdrowe a kiedy nie. A tu nie widziałam nic. I teraz stale się boję, że odejdzie następny kot, a ja znowu czegoś nie zauważę. Coś przegapię. Stale jest we mnie strach. Ciągle chodzę i podgląduję koty. Sprawdzam kuwety. Jak przez tydzień się nie załatwiały myślałam, że zwariuję. Jeszcze się dowiedziałam, że nie załatwianie może doprowadzić do zapalenia płuc. Nie wiem ile w tym prawdy, ale nie muszę chyba mówić jak się przeraziłam.
Dlatego nie chciałam już wracać do tych dni.
Koty żyją akurat tyle, żeby zdążyły spleść się z naszym życiem i zapaść
głęboko w serce. Potem je łamią. Ale ile warte byłoby życie bez nich...


Dwie baby i rudy ...

tosiula

 
Posty: 23191
Od: Sob lut 24, 2007 17:42
Lokalizacja: Kujawy; między miskami a kuwetą

Post » Nie sty 24, 2010 15:45 Re: Syberyjczykopodobny...Jestem Toril...cz.12

Tosiula, nawet gdyby FIPa zauważyć wcześniej, z tym się nie wygrywa...
Przerażające, że to świństwo dopada także koty pochodzące z hodowli

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sty 24, 2010 15:57 Re: Syberyjczykopodobny...Jestem Toril...cz.12

Tosiula, wierze w to ,ze nawet ,gdybyś znała wcześniej te okropną diagnozę ,to zrobiłabys wszystko co w Twojej mocy aby ratować koteczka :(
Ja w to wierzę.
Obrazek

Danusia

 
Posty: 119538
Od: Pon kwi 02, 2007 11:56
Lokalizacja: Opole


Post » Nie sty 24, 2010 16:51 Re: Syberyjczykopodobny...Jestem Toril...cz.12

Tosiulka Ty znałaś Filka najlepiej, i wiedziałaś, co zrobić, tak myślę. Nie ma co już wracać. :roll:
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Nie sty 24, 2010 17:40 Re: Syberyjczykopodobny...Jestem Toril...cz.12

Filowi nic zycia nie wróci :((( opłakuje kociaka i żal mi strasznie ,ze go nie ma :roll:
Psiara zreformowana od 2007 Smakusia, Gucio od 2008 oraz Rysia od 2009, Gapka odeszła w 2014, Gucio w 2017, Ryś i Jaga w 2020 . Nowi mieszkańcy Aki od 2018,a Bigos I Tekla od 2020 .
Smakusia odeszła 14.05.2024.

anulka111

Avatar użytkownika
 
Posty: 102997
Od: Sob lip 14, 2007 16:39
Lokalizacja: Zabrze

Post » Nie sty 24, 2010 18:11 Re: Syberyjczykopodobny...Jestem Toril...cz.12

:cry:
Tosiulko, przytulam niezmienne...
Obrazek
Obrazek

kirke18

 
Posty: 2132
Od: Pt mar 31, 2006 10:17
Lokalizacja: Grudziądz

Post » Nie sty 24, 2010 18:22 Re: Syberyjczykopodobny...Jestem Toril...cz.12

trawa11 pisze:Tosiula, wierze w to ,ze nawet ,gdybyś znała wcześniej te okropną diagnozę ,to zrobiłabys wszystko co w Twojej mocy aby ratować koteczka :(
Ja w to wierzę.


Ja też :!:
Obrazek

Mruczka78

 
Posty: 3817
Od: Nie sie 17, 2008 19:58
Lokalizacja: Gorlice

Post » Nie sty 24, 2010 18:23 Re: Syberyjczykopodobny...Jestem Toril...cz.12

kirke18 pisze::cry:
Tosiulko, przytulam niezmienne...


Też się do tego dołączam...
Obrazek

Mruczka78

 
Posty: 3817
Od: Nie sie 17, 2008 19:58
Lokalizacja: Gorlice

Post » Nie sty 24, 2010 18:37 Re: Syberyjczykopodobny...Jestem Toril...cz.12

Tosilu przykro mi ogromnie, że musisz do tych strasznych chwil wracać.
Niestety postać bezwysiękowa i ostra zaskakuje nas.
Tak sobie tylko zacytuję
W postaci bezwysiękowej FIP powstają zarniniaki zapalne w takich narządach jak śledziona, wątroba, nerki, w ośrodkowym układzie nerwowym, w gałkach ocznych oraz na otrzewnej. Stąd przy zaatakowaniu procesem chorobowym ośrodkowego układu nerwowego mogą pojawić się objawy nerwowe (porażenia, oczopląs, zaburzenia zachowania itp.) za http://www.lecznica-as.lodz.pl/art9.html

W tym samym artykule Istnieją szczepionki przeciwko FIP dostępne również w Polsce. Jednak skuteczność ich działania jest kwestionowana.
Ja się nie interesowałam tymi szczepionkami, a czy Tobie soś wet sugerował odnośnie Pysiuli, Torlika i Ratulka?

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Nie sty 24, 2010 18:48 Re: Syberyjczykopodobny...Jestem Toril...cz.12

Bardzo mi przykro, Tosiula. Współczuję, że to pisałaś, uwierz mi - rozumiem.

Tyzma

 
Posty: 4557
Od: Sob wrz 20, 2008 21:44

Post » Nie sty 24, 2010 18:48 Re: Syberyjczykopodobny...Jestem Toril...cz.12

tosiula pisze:bazujesz tylko na tym co wiesz od Marii, i zaczynam podejrzewać że jest tu zbyt wiele nieprawdziwych zarzytów by chronić siebie.


:?: :?: :?: :?: :?: Pogubiłam się kto i dlaczego siebie chroni nieprawdziwymi zarzutami? :oops: Sorry że OT i to bolesny temat, ale coś mi nie pasuje i mam wrażenie nieświeżego zapaszku. Tosiula, mogłabyś oczyścić atmosferę?

Jek

 
Posty: 4170
Od: Czw paź 23, 2008 19:18
Lokalizacja: Olsztyn

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 37 gości