Mbati...
Całą noc przespał ze mną na poduszce, ale tylko dlatego, że go tam położyłam.
A rano...
Rano Mbati wstał i poszedł do misek jeść i pić.
Zejdę na zawał przez tego kota. Nie wiem, co mu jest. Nikt nie wie. Nie rozumiem co i dlaczego się z nim dzieje. Dlaczego jednego dnia jest jak szmatka, a innego funkcjonuje w miarę normalnie. Dlaczego raz Metacam działa, a raz nie. Jedyne, co wczoraj zmieniłam, to po podaniu rano Metacamu, wieczorem podałam steryd.
Doczytałam trochę. Wykonałam testy neurologiczne - te same, które robił Doc, ale wtedy Mbati czuł się dobrze, więc niczego nie wykazały. Mbati ma problemy z szyjnym odcinkiem kręgosłupa. Natomiast nie mogę znaleźć wyjaśnienia, dlaczego jego problemy są okresowe. Czas działania Metacamu wynosi do 24 godzin. Problemy powinny nawracać, gdy ustaje działanie leku, a poprzednim razem po jednej dawce, Mbati funkcjonował kilka dni. Z kolei wczoraj, gdy rano podałam Metacam nie było żadnego efektu, a lek powinien zadziałać max. po godzinie. Tego też nie rozumiem. Poprzednim razem, gdy Mbati zaliczył taki zjazd Metacam zadziałał i po godzinie, dwóch kot funkcjonował normalnie.
Już nawet nie chodzi mi o samą diagnozę - chciałabym ustabilizować tego kota, tak, by mógł normalnie funkcjonować.
Teraz Mbati swoim zwyczajem usadowił się za moimi plecami. Mruczy i gada do mnie. Jest tak, jakby wczorajszego dnia nie było...