nie wiem, co mam zrobić z Timurkiem

Mały śmierdzielek śmiga, wygląda zdrowo (choć wczoraj TZ stwierdził, że lewe oczko jakieś takie mniejsze - no nic zobaczymy), właściwie powinien maluch domu szukać. Ale jak? nie przychodzi do człowieka! od czasu jak nie ma Samborka to zdarza mu się znienacka wskoczyć na kanapę, ale jak tylko wyciągam rękę to ucieka. Jedyne miejsce, gdzie spokojnie można go złapać to dywanik pod oknem w kuchni, gdzie mały czeka na śniadanie. Wiedziałam, że zasadniczo służymy tym futrzakom jako kucharze - kelnerzy - sprzątaczki, ale aż tak?
Wczoraj wieczorem ucapiłam, przytuliłam, wyrywał się, nie puszczam... no to mi "podziękował" - najpierw dostałam pazurkiem w ucho (mam ranę drapaną! naprawdę!) a potem zostały na mnie opróżnione malukie gruczołki

smrodek zmusił mnie do puszczenia gnojka! Pidżama do prania...
Teoretycznie jest lepiej niż kiedy był Sambor, bo małemu się nudzi, ale chyba nie dość. Jakby był całkiem sam, to pewnie za dwa trzy dni byłby przytulaczek, ale nie mogę go odizolować, zimą nie mam jak
