Naprawdę szkoda słów. Temat Białego było poruszony przy okazji białych kotów z rembertowa które misjonarze wyrzucili po śmierci księdza proboszcza.
Wtedy jego opis brzmiał:
"
Biały dorosły przepiękny kocur
Z zupełnie innej bajki mimo że biały. Prosto z ulicy. Nigdy nie był czyjś. Przyniesiony przez karmicielkę gdzieś z okolic Anina.
Oczywiście chory, w kiepskim stanie i wogóle trup. W chwili obecnej obrażony na cały świat zwinięty w kącie kuwety. Jednak pod ludzką dłonią chyba mięknie mu serce.
Pani doktor mówi, że tak wygląda kot w depresji. KTO GO WEźMIE?! Przecież nikt go nie zechce jeżeli ktoś nie wyciągnie z niego że on jednak chce mieć dom! Zwykły
naburmuszony, biały, wielki kocur. Jemu trzeba domu tymczasowego i tłumacza, że świat nie jest zły. Gdyby tylko były możliwości chociaż wypuszczenia go na
kociarenkę..ale nie ma. W tej chwili wszyscy tu chorują. On jeszcze nie. Jest oczywiście wykastrowany. Co z nim dalej? Nie wiadomo.. Jego też podciagam pod wątek
kotów dla których DT to jedyna szansa na życie..
Jego fotki są m.in na stronie tu:
viewtopic.php?f=1&t=83073&hilit=bia%C5%82y&start=45i na następnej tu:
viewtopic.php?f=1&t=83073&hilit=bia%C5%82y&start=60 Podczas adopcji wszystko pięknie. Młody chłopak z dziewczyną - kot dla babci - babcia rozsądna, nie jakaś stara. Telefony superlatywy. Rozmowy o tym, że w najgorszym wypadku (zawsze poruszam ten temat przy okazji kota dla babci) będzie komu zająć się kotem. Że przecież to zwierzę, że odpowiedzialni, że okna zabezpieczone..że on prawnym opiekunem..Adopcja super, feedback też- kot szczęśliwy i babcia zadowolona. Pewnie babcie go kochała.
Ten sam kot siedzi tu znowu w klatce. Znowu przerażony..
Z kanapy u babci ten sam wnuczek przyniósł go mówiąc, że przecież w umowie jest tak i że babcia jest ciężko chora i że on go oddaje. Że taka była umowa..że tak mówiła P.Doktor, że jakby co to niech wraca..że nikt się z kotem nie zaprzyjaźnił, że kot był "na dystans", że tylko do babci, że nie ma co z nim zrobić.
I wrócił.
Bez słowa zbędnego komentarza.
W środę zrobię mu zdjęcia. Podobno jest podpasiony. Pamiętam, że to kot o którym mówiłyśmy, że ma depresję i nie wstaje nawet z kuwety. Potem mięsem udało się go przekonać że jednak warto żyć - potem znalazł rodzinę - teraz znowu rozczarowanie.
To taki miły kot. I taki piękny.
Tak sobie myślę, że to w sumie dobrze, że wrócił tu a nie na ulicę albo do schroniska..jednak spodziewałam się po tych ludziach więcej ambicji.
Szukamy domu na całe życie dla tego kocurka.
Jest zaszczepiony, wykastrowany, zdrowy i w dobrej kondycji.
Cały biały...kto pokocha?