Kocioł kończy 6 kg pakę RC Urinry więc pora na badanie moczu.
Postanowialam, że w poniedziałek jak uda się złapac materiał badawczy.
Wet do 19.00.
Kot cały dzień przesypia na podgrzewanych kafelkach przy wannie.
Dochodzi 18.00 kot pojawia się na salonach.
Mówię : Chodź Kociołeczku zrobimy siooo.
Kotek idzie grzecznie do kuwety i przysiada

.
Miarka do kawy w ruch. Papierek do badań. Opis. Kota do kontenerka. Meza od kompa.
I biegiem.
Zdązylismy rzutem na taśmę.
Niestety nie ma dobrych wiadomości białko w moczu i "niewłasciwy cieżar własciwy" zresztą ciezar własciwy kota też niewłasciwy 7,10 kg.
Wstępne ustalenia: przechodzimy na jakąs nową odmianę urinary dla kotów z nadwagą,
jutro łapiemy nowe siooo (im wiecej tym lepiej) i przynosimy na badanie osadu.
Cokolwiek to znaczy.
Dalsze ustalenia uzalezniamy od wyników tego osadu, bo to może jednak nie pęcherz i dolne drogi a nerki.
Jestem podłamana, bo miałam już nadziję, że bedzie ok głównie ze wzgledu na te osobę co mialaby opiekować sie moimi kotami w razie gdyby wypaliły te Włochy.
Teraz jest tak : Kocioł dostaje swoją karmę, Hipcia swoją.
Ona jego nie ruszy, wręcz usiłuje ze wstrętem zagrzebać podlogą.
Natomiast on nie przepusci żadnej okazji, żeby jej nie wyżreć.
Trzeba bardzo pilnować, bo mu nie wolno.
Tak, więc po podaniu Hipci miski, stoję nad nią i odganiam grubasa, żeby mogła spokojnie zjeść, po czym odstawiam miseczkę na lodówkę, gdzie koty nie dostają.
Jak jestem w domu to Hipcia, która jednorazowo nie potrafi zjeść dużo, co jakiś czas upomina się o podanie miski. Tymczasem ktoś dochodzacy poda miskę 2 razy dziennie i to wszystko, nie może jej zostawić, bo zeżre Kocioł i szlag trafi jego leczenie.
Jak był zdrowy było prosto rozdzielałam to samo żarełko na dwie miski i wszystko było jedno kto z której jadł. Teraz zrobiło się skomplikowanie
A tak zupełnie teoretycznie może ktoś wie czy i jak można załatwić wejściówki na pasterkę w Watykanie ?