Wczoraj minął miesiąc od odejścia Honorci. Znów przepłakałam niemal pół dnia. Byliśmy u niej na cmentarzu, zapalić lampkę. Zabraliśmy nawet Bazylego - rozglądał się, niuchał i patrzył zdezorientowany, jakby chciał powiedzieć:
Pańciostwo, mieliśmy jechać do Honorci, a tu jest tylko jakiś kopczyk - czemu ona mieszka w takim dziwnym miejscu, zamiast z nami???Cały czas zastanawiam się, co jeszcze mogliśmy zrobić, czy gdyby Wet wcześniej zalecił badanie krwi, nasza koteczka nadal by żyła... Z drugiej strony nie mogę go winić, bo nikt nie przypuszczał, że stan Honoratki jest tak poważny, przecież od 22.09 do samego końca codziennie była w lecznicy na lekach i kroplówce, wcześniej też była pod opieką weterynarza, tyle, że 1. dawkę antybiotyku dostała 4. dnia od zachorowania, a nie od razu, tak jak Cyryl (wcześniej byliśmy pod opieką innej wetki i stwierdziła, że na danym etapie choroby wystarczy tylko lek na gardło, wet prowadzący w naszej lecznicy powiedział, że gdyby koteczka trafiła do niego od razu, też nie zaleciłby antybiotyku, bo na samym początku nie było takiej potrzeby - obolałe gardło, bez specjalnej gorączki - Cyrylka dopadło porządnie, dlatego antybiotyk wprowadzono od razu) Wet przyznał, że od bardzo dawna nie widział, żeby wirus tego typu zaatakował tak gwałtownie dorosłego kota (owszem, kilka kociaków odeszło, ale one były małe, słabe, miały objawy neurologiczne - u Honoratki doszło do hemolizy), właściwie nie było reakcji na leki...
Dziś wyczytałam w internecie, że wystąpieniu hemolizy, będącej przyczyną anemii (niedokrwistości autohemolitycznej) sprzyja stres. Czy to możliwe, że Honorcia, mimo tego, że bawiła się z Cyrylkiem i go lubiła, była taka nieszczęśliwa, że aż zachorowała?
A może taka była reakcja na leki? Zetknęłyście się z czymś takim?
Ostatnią rzeczą, jaką zrobił wet, był test na białaczkę, ale u Honorci wyszedł ujemny. Teraz na forum znalazłam info, że podobny test może być niemiarodajny!

Czy powinnam go powtarzać u chłopaków???
Jest mi bardzo źle i znów boję się o Bazylka i Cyrylka ...
Rozpaczliwie tęsknię za moją kotenią, chciałabym móc ją przytulić, przeprosić...
