» Nie lis 01, 2009 18:14
Re: Moje nerkowe serduszko - zdecydowanie pod wozem...
Dziękuję wszystkim. Przepraszam, że nie piszę na bieżąco, ale jestem emocjonalnie wykończona.
Dziś jest trochę lepiej, tzn. Kicia nie przewraca się przy chodzeniu, ale nadal chwieje się chodząc i musi co 3m odpoczywać. Pewien problem sprawia jej też robienie koopy, bo nie może wystarczajaco napiąć mięśni i muszę jej trochę pomagać.
W sumie to przez ten weekend miałam powtórkę z rozrywki - tzn. zostałam pozostawiona bez wyboru, bo gdybym zdecydowała się na eutanazję musiałabym jechać do jakieś kliniki no bo świeto i moj wet wyjechal, osoba go zastępująca wyjechała juz w piątek do południa i generalnie to nawet nie wiem jak opisac sytuacje, bo to jeden koszmar.
Obecnie po przeanalizowaniu wielokrotnie wszystkich objawów i reakcji na ich próby eliminacji opcje diagnozy są trzy:
1. Po podaniu kolejnej dawki convenii nastąpiło nagłe załamanie i drastyczny wzrost mocznika, co spowodowało totalne zatrucie i porażenie układu nerwowego
2. Po podaniu convenii wystąpiła ataksja (co jest dziwne z uwagi na fakt, że nie wystąpiła po pierwszym podaniu)
3. Nastąpiła częściowa zakrzepica dolnych tętnic wywołana postępującymi zmianami w serduszku
Generalnie jutro miałam kontaktować się z wetem w sprawie wizyty domowej w celu wiadomym, ale ponieważ Kici się tak znacznie poprawiło jadę jutro na USG wykluczyć lub potwierdzić opcję trzecią - akurat potwierdzenie byłoby tu najlepsze bo przynajmniej możnaby jeszcze zadziałać farmakologicznie przez podanie heparyny. W przypadku dwóch pozostałych opcji nic więcej nie mogę zrobić i jeśli się stan z powrotem pogorszy pozostanie tylko jedno rozwiązanie.