Moderator: Estraven
Z moim kocurem już nie prychają na siebie, ani nie warczą, obwąchują się tylko z daleka, nie ma spięć. Tak na marginesie, to tylko mój teraz z jakąś swobodą może wejść na tą działkę
Chodzi za mną jak piesek. Jest kolankowy, kuwetkowy, wszystkożerny, wychodzący, miziasty. Przecudny kot
Tylko przy nim dużo rezydenta miziam, żeby nie było zazdrości, która dawniej się ukazywała w fochach rezydenta i nawet małej, chwilowej, kilkukrotnej apatii jakiś czas, gdy mały despotek nie miał tego, co chciał w danym momencie lub czuł zapach Wtorka, gdy go głaskałam jeszcze na działkach.

Tylko jak za blisko podejdzie nowy, no to poucza go słownie. Wtorek czasem siedział chwilę w domu przez te półtora miesiąca, żeby się poznawali i wtedy dochodziło do spięć w postaci ostrzejszej wymiany zdań. I nie zostawiam ich samych w domu: idąc do pracy wypuszczam Wtorka na przymusowy patrol działek.
Spray na kocią miłość działa, ale stosuję już sporadycznie. Wczoraj chłopaki razem polowały na mychę! Taką prawdziwą, żywą! Jak zwykle trochę mi jej żal, no ale cóż... Uciekła mu w trawę, ale miał ją w pyszczku wcześniej ^^ Wtorek okazał się także być łownym kocurkiem, jak rezydent.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Wix101 i 74 gości