majka2006 pisze:witaj Sabinko
ten swierzb jest niepokojacy i z tego co slyszalam bardzo zarazliwy, musisz uwazac.
dawno juz nie robilam bazarku dla Was, czas powrocic do tych praktyk, moze w ten sposob uda sie zebrac jakies finanse na leczenie Twoich futerek. bo u mnie z kasa na razie krucho, dlugo bylam bez pracy jak wiesz
jednak niezaleznie jak to pomoge Wam, nie martw sie Sabinko

Kochana Majko.
Bardzo dziękuję Ci za każdą pomoc jaką od Ciebie otrzymałam i jeszcze otrzymam.
Jest ciężko wiem, bo ten sam problem jest i u mnie. Ale jakoś muszę dać sobie radę.
Jak to mówią "jeszcze nigdy nie było, żeby jakoś nie było"
A tak poza tym to moje domowe koteczki są wciąż w trakcie leczenia. Właśnie mija już trzeci tydzień ich chorowania. Z sześciu moich kotów chorują trzy. Bardzo to kłopotliwe niestety. Dobrze, że jest Basia która mnie podwiezie do weta ze wszystkimi trzema i nie muszę jeździć autobusem z każdym z osobna.
Zresztą nie wyobrażam sobie jazdy ze swoją Tosiunią ważącą ponad osiem kilo.
W transporter, który mam się nie mieści, z torby ucieka, a na ręku nie za bardzo z nią wygodnie bo wpija sie pazurkami tak mocno, że moje plecy wyglądają mocno dwuznacznie.
Kajtek mój ostatni nabytek wciąż walczy z zapaleniem dziąseł. Nadto wyrastają mu stałe zęby obok mlecznych i nie wiadomo czy nie skończy się na usunięciu tych, które wyjśc nie chcą a powinny.
Skończyłam również leczenie Czarnuszka mojego podopiecznego. Tak bardzo był chory, że nie mógł normalnie oddychać i jeść.
Na szczęście ponieważ Czarnuszek bardzo lubi polędwiczki, to w nich właśnie przemycałam antybiotyk i kocio wyzdrowiało.
Wogóle ten rok upływa mi pod znakiem chorób u futerek. A to niestety kosztuje, ale co zrobić przecież na to nie ma rady.
