Mama mi się zepsuła

Lata całe miała (miałyśmy, bo mieszkałyśmy wtedy jeszcze razem) tylko jedną kotkę. I wydawało nam się, źe więcej nam do szczęścia nie trzeba.
Potem wyprowadziłam się i postanowiłam się zakocić - po lekturze forum zdecydowałam, że wezmę 2 koty. Trudno to było mamie zrozumieć. A jak w wyniku lekiego zamieszania wyszło, że koty będą 3, mama gorąco przekonywała mnie, że to za dużo i żebym tego 3 nie brała.
Wzięcie przeze mnie 4 kota wywołało lekką burzę.
Jakiś czas później zaczęłyśmy z siostrą namawiać rodziców na 2 kota - z myślą, że nasza pierwsza kotka jest już starszą damą i gdyby jej zabrakło, niech będzie jakieś inne futro w domu. Mama chciałą rudzielca. Wyszukiwałam jej kandydatów, pokazałam Braci B. od Amicy - z zaznaczeniem, żę oni są do oddania tylko w dwupaku. Spodziewałam się komentarza, że ładne, ale 2 to nie. Usłyszałam: "a właściwie dlaczego nie mogłyby być 2?"

I tak oto w domu rodziców nastały 3 koty.
Jak zaczęłam tymczasować, mama na początku mi tłumaczyła, żebym się w to tak nie angażowała, że kotów mam za duże etc. Na etapie 8 w domu już tylko coś tam rzuciła od czasu do czasu, przy 13 - przestała cokolwiek mówić.
No a dzisiaj wspólnie z sąsiadką odłowiła i przyniosła do domu piewszego tymczasa

Ale na 2 chyba jednak trochę za wcześnie.