Dzień dobry!
Oczywiście też opowiadam się za sterylizacją kotów na miejscu itd.
Ale:
Mowa jest teraz o kotach konkretnych, ośmiu kotach, które karmi Pani Regina i Pani Małgosia. Ośmiu namierzalnych kotach.
Jakby o stadzie tych pań. Nic nie wyjdzie z uświadomienia sterylizacji. Oczywiście, zgodzą się z faktem, że tak będzie najlepiej, ale tego nie zrobią. Żadna z nich nie przetrzyma kota potem w domu, a zwłaszcza ośmiu, nawet w kolejności.
Pani Regina nie, bo sąsiedzi i finanse i to są dziczki, i raz próbowała do domu którąś tam wziąć, ale się darła i sąsiedzi i tak w kółko.
Pani Małgosia nie ma warunków finansowych na nic. Nie chcę o tym pisać więcej....To są starsze, schorowane osoby.
Nie mają w co łapać nawet gdyby. Nikt nie będzie zawoził tam kontenerków, one nie kupią, bo nie mają za co. Z relacji Pani Reginy jeden wet jest be, nie zna się na sterylkach. Idzie zima.
Koty w Kostrzynie, przypominam tym, którzy nie czytali całości wątku, kompletnie nie mają schronień. W zeszłym roku było jakieś kasyno, teraz zwalone, one w mrozie siedzą pod autami. Piwnice pozamykane.
Reasumując, moje zdanie jest niezmienne- jeżeli Ika proponuje, a nawet prosi, o przywiezienie kotów i zapewnia im absolutnie wszystko, zróbmy wszystko, aby tam pojechały. Te koty, ta ósemka kotów. Jak się pojawią kolejne, będziemy myśleć o sterylkach, kontenerach, wetach itd.
A teraz na cito trzeba chyba wysłać karmę do Kostrzyna, kończy się jedzenie, Pani Regina musi szykować się do szpitala, już dokupuje kaszę, korpusy, miesza, gotuje, itd.
Bromba, za chwilę dostaniesz pw
