biamila pisze:Ja uważam, że receptą są dobre zdjęcie i dobra historia, nic w rodzaju "oddam kota w dobre ręce" tylko historia, może być nawet zmyślona oby łapała za serce. Wtedy też mniej "czubów" dzwoni. Moja znajoma, której pilotuje adopcje w ciągu tygodnia wydała 6 kociaków do dobrych domów i to żadne cud miód tylko (dla mnie najpiękniejsze na świecie) zwykłe pingwinki 4 miesięczne. A dzięki tym ogłoszeniom ma domki dla 2 tri, które czekają na adopcję przy mamie, bo mają miesiąc. I ludzie ciągle dzwonią...Ja w sprawie rudego Miszy miałam czerwony telefon od chętnych a było to w wakacje, a teraz nie ma rudziaszków w ogłoszeniach więc mają duże szanse.
Biamilko moje zawsze zaczynają się od słów"oddam kotki w dobre ręce"



Adopcje znowu stanęły a mały Gato wrócił poraz drugi z adopcji
Tym razem nie dawał spać

Wogle miałam dzisiaj szalony dzień


















