
Strasznie się poobijał w łapce już w pierwszych sekundach, również bardzo źle znosi klatkę wystawową. Ok półroczny. Miał chłopak pecha, bo nie zwiał z piwnic gdy zaczęto wymieniać okna - i w efekcie został tam uwięziony. Na pewno kilka dni nie jadł i nie pił, jest nieco odwodniony.
Ja go na ręce biorę, wiem, to żaden wyznacznik

No i znów mam dylemat, bo jak już zostanie ciachnięty to muszę go zabrać z lecznicy... nie bardzo podoba mi się miejsce, do którego wraca...
ktoś chce nieśmiałego półrocznego rudego ślicznego kocurka?