A u nas czarna seria naprawdę. To chyba był jeden z najgorszych dni i nocy fundacyjnych.
Najpierw odszedł Prawouszek (jeden z Czarnych Klonów Haliny) nie mam bladego pojęcia co mu było, obawiam się, że to świństwo Jaśminkowe jednak się gdzieś czai w domu Haliny, mimo dezynfekcji i naszej opinii, że nie jest niebezpieczne dla pozostałych kotów. W końcu Lipton i Junior miewają się dobrze.
Lewouszek i Czarnouszek osłonowo dostają leki wzmacniające odporność i będą pod ścisłym nadzorem , a Halbinę czeka kwarantanna przynajmniej miesięczna nim przyjmie kolejnego kota, a to i tak tylko takiego zaszczepionego i z pełną odpornością na początek. Co z przykrością stwierdzam, bo kolejny domek tymczasowy się wykrusza.
(')
U Gosiary zmarła nad ranem Luki. Luki byłą u mnie przez tydzień niemal ostra infekcją gardła. Przedwczoraj było niby dobrze, nie podobało mi się tylko jej futro takie nastroszone i nieco zaniedbane, ale mieliśmy ją obserwować. Luki nie chciała jesć jeszcze suchego pokarmu, ale jadła mokry. U Gosi jednak nastąpiło zdecydowane pogorszenie, Kota wczoraj z lekkimi objawami neurologicznymi i wyraźną bolesnością jamy brzusznej pojawił się w lecznicy. Dostała leki, kroplówkę i miała się zgłosić dziś. A rano dostałam smsa

A u mnie nie lepiej, bo jeden z kociaków Zbójniczek po ekstyrpacji gałki ocznej. Cały czas walczył z kk, ale wszystko było na dobrej drodze do wyleczenia. Oczko przestało ropieć, przestał kichać, bawił się z innymi. Przedwczoraj zaczął słabiej jeść i zgrzytać przy tym zębami, co mnie już zaniepokoiło, został odłączony od reszty. Wczoraj odmówił zupełnie, więc go dokarmiałam "na siłę" i jadł chętnie, poszedł się załatwić do kuwetki. Widać był słabiutki, ale walczył. Tylko szybko oddychał i wyraźnie infekcja się nawróciła. Niestety nad ranem dostał obrzęku płuc i zmarł.
Ja na pozostałe maluchy nakładam okres dwutygodniowej kwarantanny przedadopcyjnej. Nie wydam szybciej dopóki się nie przekonam, że wszystkie z całą pewnością są zdrowe.
A Fredzia śmiga po domu w pieluszkach.