wiga138 pisze:jak czuje sie Filutka ? Czy rany ładnie się goją ?
Przepraszam, że się mało odzywam, ale mam urwanie głowy. U Filutki bez większych zmian. Jeśli chodzi o poruszanie się, to ona "jak się zapomni" (tzn. jak nikt jej nie widzi), to chodzi naprawdę bardzo ładnie, tzn. nie kuli się, a tylne łapki wyglądają jak zupełnie zdrowe. Filutka ma jednak dwa zasadnicze problemy (myślę, że są one ze sobą ściśle powiązane). Po pierwsze bardzo się boi ludzi (naszych kotów jakoś tak mniej, nie kumpluje się z nimi, ale też nie jest tak przerażona). Za to nas boi się panicznie. Ona jest u nas już tyle czasu, żadne z nas nie zrobiło jej żadnej krzywdy, a ona tak bardzo się boi. Jak tylko wystawia się w jej kierunku rękę, to kuli się tak, jakby chciała się zapaść pod ziemię. Jak już ją dotknę, to wszystko zmienia się o 180 stopni. Od razu tuli się do ręki, nadstawia do drapania pod bródką. Jak biorę ją na ręce, to zwija się w kłębek, ale jak już ją przytulę, to kładzie się na mnie i zasypia w spokoju. Od niedawna nawet MRUCZY

Wcześniej nie było o tym mowy. Filutka najlepiej czuje się wtulona we mnie albo w swojej klateczce. Tam chyba czuje się bezpieczna, bo nikt jej nie przeszkadza. Może nie służy jej towarzystwo tylu futerek? Przyznam, że już nie mam pomysłu, co robić, żeby ona poczuła się u nas jak w domu.

Co do drugiego jej problemu: Filutka ma ciągle problem z popuszczaniem siku, do tego ostatnio zdarzają jej się luźne koopale, przez co oczywiście też popuszcza. Co dziwne, nic się w jej życiu nie zmieniło, ma ten sam żwirek, tą samą karmę, żadnych dodatkowych stresów. A jednak koopale są luźniejsze

Raz jest lepiej, raz gorzej. Może coś doradzicie, jak postępować z Filutką? Przez nasz dom przeszły przeróżne koty, nieraz równie przerażone, ale zawsze udawało się je doprowadzić do normalnego stanu. Z Filutką jakoś nam nie wychodzi. Może to wina tego, że oboje pracujemy i tego czasu nie ma aż tyle, ile ona potrzebuje. Już sama nie wiem...