No, w końcu mam chwilę, żeby coś napisać...
Zapraszam wszystkich na bazarek na niekochane!
viewtopic.php?f=20&t=100440
Dzisiejsza rozmowa o pracę - ciężko stwierdzić... bądź co bądź ubiegam o stanowisko o którym niewiele wiem (o doświadczeniu na nim nie wspominając....), w dodatku mam ponad 50 konkurentów... ale może cuda się zdarzają

- trzymajcie mocno kciuki

(bo jeszcze trochę będę bezrobotna, to.....)
W sobotę, poza akcją w scc oddałam krew - pierwszy raz w życiu - w końcu ode mnie wzięli ;P i zostałam honorowym dawcą krwi
(i nawet już ręka nie boli... pominę ten drobny fakt, że panikuję na widok igły, nawet jeśli to tylko szczepionka... a w porównaniu z tym, czym się pobiera taką dużą ilość krwi....)
(jako astmatyczka miałam z tym niewielkie problemy... w każdym razie od paru lat nie biorę leków, poza nielicznymi sytuacjami jak starcie z palaczem, ale o tym to już nie powiedziałam podczas badania

- w każdym razie udało mi się odstawić spore dawki sterydów i zastąpić je równie sporymi dawkami ćwiczeń fizycznych (minimum kilka godzin tygodniowo.... ale ma to niezaprzeczalne plusy, zwłaszcza w połączeniu z zamiłowaniem do słodyczy

- mieszczę się do spodni ;P)
Niewielką komplikacją był jeszcze fakt, że do silesi przyjechałam na rowerze.... pomijając brak niewielkiej części krwi, to ręka bolała.... na szczęście to była lewa (intuicja dobrze podpowiadała, żeby chcieć z lewej ;P), ale i tak jazda nie była najłatwiejsza... ale dojechałam w jednym kawałku

Kociątka miewają się nieźle - cały czas domagają się pieszczot, itp ;P i tak trochę przeszkadza im jak szydełkuję - to przecież straszne, mieć na oku taki śliczny kłębuszek, i nie móc się nim bawić... bo niestety (z ich punktu widzenia...) pilnuję, aby ani jeden kawałek włóczki nie znalazł się w zasięgu kociątek

Mam jeszcze w przyszłości plan zrobienia dywanika sznurkowego - łatwego do utrzymania w czystości, i odpornego na kocie pazurki ]:-> (myślałam np o cieniutkim sznurku sizalowym... może i nie byłoby miękkie, ale wyglądałoby bardzo ładnie, a koty miałyby zabawę

) - jak będę mieć kasę (na sporo sznurka.....) i czas, żeby to zrobić (i jeszcze natchnienie ;P) to spróbuję
A potem może bardzo podobny wystawię na bazarku na nasze kochane niekochane

- pewnie nie jestem jedyną, która chciałaby mieć ładny, wyjątkowy, niepowtarzalny dywanik, w dodatku odporny na kocie pazurki

Poza tym, Beeju zostało jakieś zwichrowanie po małej tymczasce - jak przychodzi ktoś obcy to się chowa, a jak ktoś obcy wychodzi, to przedpokój omija szerokim łukiem... tak jakby się bał, że jego też stąd zabiorą...
A poza tym apetytu dopisują, do szaleństw chętne, i życie sobie płynie leniwie (przynajmniej kociastym.....)
