Gibutkowa pisze:mar9 pisze:Kocio z chorym uszkiem już u mnie.
Na razie dałam go do klatki, dla niego tak będzie lepiej na początku.
Ma tam legowisko i kuwetkę, miseczek na razie nie dałam bo taki biedniutki leży.
W poniedziałek po pracy zaniosę go do weta i będziemy kontynuować leczenie.
Następne wiadomości będą już w naszym wspólnym wątku (w moim podpisie)
Czekamy z niecierpliwością na wieści

Dzięki Marysiu (?)

Uszatek wczoraj trochę zjadł, głównie mokrego, wypił prawie całą wodę z miseczki ale kuwety nie odwiedził jeszcze.
W legowisku nie chce za bardzo leżeć, położył się na gołą blachę w klatce więc położyłam tam ten podkład, żeby mu było cieplej.
Ciągle śpi zwinięty jak obwarzanek.
Rano przemyłam mu uszko wodą utlenioną, pieniła się, kocio trochę protestował, ale tak trzeba.
Zjadł rano troszeczkę mokrego (on tak dziwnie ostrożnie je, wet będzie musiał pysio też obejrzeć).
Potem go wyciągnęłam z klatki (zwiniętego dalej jak obwarzanek) usiadłam w fotelu (finka) kołysałam się trochę i szeptałam do uszka. Najpierw warczał i machał ogonkiem, po kilku chwilach przestał warczeć i ogonek już leżał.
Biedak boi się nawet głaskania, po główce może być, po pleckach ewentualnie też ale niżej już nie, może go coś boli albo jeszcze się boi. To taka przerażona kupka futra, jak Romeczek na początku.
Aż się boję myśleć, co to kocio przeszło w swoim życiu.
Mam nadzieję, że z czasem mi zaufa i przestanie się bać człowieka.
Czas, potrzebujemy dużo czasu, kciuki też się przydadzą.