» Czw wrz 24, 2009 11:58
Re: 130 kotów - SZCZECIN - Prosimy o Wsparcie
Dziękuje z Całego Serca ze JESTEŚCIE.Może to nie miejsce, ale muszę podzielić się z Wami moim bólem.Jestem teraz sama.Sama z Mężęm, który też jest sierota od lat. Teraz ja jestem sierotą. Pochowałam w ubiegłym roku Mamę. Ta strata bolała ogromnie.Strata Taty to coś nie do zniesienia. Mieszkaliśmy razem całe życie. Mama mieszkała od lat osobno.Po śmierci Mamy nie doszłam zupełnie do siebie. W najgorszych koszmarach nie przypuszczałabym ze tak szybko znów będę musiała przez to przechodzić.Tato bardzo cierpiał.Nikt z nas tego nie wiedział jak bardzo, bo zwykle narzekał w taki sposób jak ja czasem narzekam na ból głowy.Był bardzo sumiennym Strażnikiem w Firmie Ochroniarskiej. Wszelkie próby namawiania Taty na wizytę u lekarza i badania, kończyły się Tym ze Tato zaopatrywał się w leki dostępne bez recepty i dalej funkcjonował.Żaden sposób nie zdawał egzaminu a Tato nadal odmawiał. Prosiliśmy znajomych, sąsiadów. Wszyscy przekonywali Tate. Na próżno, niestety....Latem Tato schudł bardzo.Od niedawna był bardzo blady. Na początku września sam zdecydował się na wizytę u lekarza. Maż akurat miał urlop wiec wszędzie z Tatą pojechał.Wykonano szereg badań w tym Tomograf klatki piersiowej, badanie krwi, Ekg, Endoskopie żołądka. tego badania Tato bał sie najbardziej. Po badaniu wrócił załamany bo usłyszał że jest guz. Pobrano próbki i wysłano do Poznania. czekaliśmy na wyniki. Miały być dopiero w środę. W poniedziałek kiedy tato zmarł, okazało się ze szpital ma już wyniki. Wynik najgorszy z możliwych....Nowotwór żołądka.Tato się o tym nie dowiedział. Nie zdążył.Gdyby zdążył, miałby góra 3 mięsiące zycia. W bólu, wielkim bólu i cierpieniu. Hemioterapia i ciagłe transfuzje.To opinia Lekarki. Tate z domu zabrała karetka reanimacyjna. Został podłączony i przekazany szpitalowi z całym sprzętem. Dojechał szczęśliwie. Zdążyli. W szpitalu jednak zaczął się pierwszy zawał.Dość szybko przywrócono akcję Serca i przewieziono Tate na OIOM, zrobiono badanie krwi i przygotowywano krew do przetoczenia. W tym momencie zaczął się drugi, bardzo rozległy zawał, który opanował całą ścianę serca.Reanimacja trwała prawie 40 minut.Podłączono tlen, podawano leki. Po kilku minutach Anestezjolog stwierdził brak pracy mózgu.Potem zdecydowano się dopiero o odłączeniu sprzętu całkowicie.Tak właśnie umarł mój Tato.Nieświadomy tego że w żołądku ma jeden wielki nowotwór, który opanował już ponad pół żołądka.W takim przypadku resekcja żołądka była już nie możliwa do zrobienia.Z opinii Lekarki Tato miał już nowotwór od około półtora roku. Mąż mówi ze Tato uciekł rakowi przed najgorszym bólem i cierpieniem. Że nie dał się doprowadzić do takiego stanu, kiedy i morfina już nie pomaga. Lekarka mówi ze Tato nie cierpiał. Kiedy to wszystko się odbywało Tato stracił przytomność.Doszło do niedotlenienia mózgu i serca. To spowodował nowotwór, który pozera całą hemoglobinę z organizmu.Powiedziała też że wielu pacjentów z nowotworem chciałoby tak odejść.Bez tego całego bólu i cierpienia kiedy nowotwór zbiera już swoje końcowe żniwo.Mam wielki ból w Sercu ze nie mogłam pożegnać Taty normalnie.
Wczoraj załatwiałam z Mężem sprawy pochówku Taty.Od kilku juz lat na naszym Cmentarzu nie ma wolnych miejsc.Chowani są tylko Ludzie, którzy mają swoje grobowce czy prywatne kwatery wykupione wcześniej. W ubiegłym roku z tego powodu właśnie byłam zmuszona pochować Mamę do grobowca Rodzinnego do Jej Taty.Choć marzyłam o innym miejscu dla Niej. Nie było takiej możliwości. Wtedy Tato bardzo podupadł psychicznie. Choć Rodzice od lat byli po rozwodzie. Prosił aby jeśli umrze pochować go do mojej Mamy. Ze może kiedyś uda się jakoś załatwić wolna kwaterę i tam przenieść Urnę Mamy. A potem pochować tam Tate no a potem to już. nas z mężem.Wykluczałam absolutnie pochowanie taty na Centralnym bo ten Cmentarz jest daleko i mnie przeraża.Wtedy musiałabym pochować Tate do jego mamy, bo ewentualnie o tym wspominał, gdyby nie było możliwości tutaj na miejscu. Nasz Cmentarz jest mały przytulny. Dużo tu zieleni, iglaków. Zupełnie inny niz Centralny w centrum Miasta.Kiedy się dowiedzieliśmy ze jest miejsce u nas, od razu podjęłam decyzje ze tutaj.Umówiono nas z Mistrzem Cmentarza w celu wyboru miejsca. Mistrz przyjechał i wskazał mi tylko jedno wolne miejsce.Koniec ruchliwej alejki, mało drzew.Nie ma się gdzie schronić przed deszczem, ani jak schronić kwiatów przed żarem lejącym się latem z nieba.Poprosiłam o co innego. To nie miejsce dla Taty. Żle mu tu będzie.W dodatku chciałam bliżej Mamy.Mistrz chwilkę pomyślał i pokazał nam drugie mijsce. To piękne miejsce. W sam raz dla Taty. Dużo drzew iglastych. Tato uwielbiał zbierać grzyby i chodzić po lesie.I co najważniejsze kilka metrów od Mamy.Na pewno się spotkają. Mają do siebie bliziutko.Potem będę chciała zabrać do taty Mamę.Tato będzie leżał w ostatnim rzędzie. Obo0k będzie u głowy Taty jeszcze tylko jeden grób. Potem będę chciała obsadzić wokół tujami.Będziemy mieli tam swój kącik i spokój.No i ławeczkę do podumania.Tato zostanie skremowany tak jak chciał, po pogrzebie Mamy.W piątek jedziemy z Mężem na ostatnie pożegnanie z Tatą.Dziś dostarczyliśmy ulubiony Taty garnitur i pozostałą resztę. Pastowałam w nocy godzinę buty Taty. Te buty chyba są najbardziej bolesne. Płakałam tak ze nic nie widziałam.Buty Taty lśniły. Chyba nigdy Sam tak ich nie wypastował. Robiłam to bardzo długo.To było bardzo bolesne przeżycie dla mnie.
Pogrzeb Taty odbędzie się w sobotę o godzinie 12.00.O tej godzinie zabrano Go w poniedziałek z domu.Również w sobotę była pochowana moja Mama. Mama tuż przed moimi urodzinami a Tato po moich imieninach.........Jest mi Bardzo Bardzo ciężko.
Proszę bądżcie z Nami Duchem w sobotę.
Ostatnio edytowano Czw wrz 24, 2009 12:22 przez
iza71koty, łącznie edytowano 1 raz