Byłam wczoraj na działkach, rozmawiałam z znajomą, co nam pomagała łapać koty. Jej córka była na praktykach w stajniach pod Tarczynem (pomiędzy W-wą a Grójcem). Przybłąkały się dwie kotki i urodziły. Jedna miała 4 kociaki, jakaś dziewczyna zabrała je do W-wy, dwóm znalazła domy, a dwa ODWIOZŁA.... Mieszkają teraz tam w jakimś pomieszczeniu do przebierania. Są super oswojone, spały z tą dziewczyną w łóżku, zdrowe, kochane.
Druga kotka ma dwa kociaki. Chowają się pod werandą bo, jest tam pies, który poluje na kociaki. Ponoć niejednego ma juz na sumieniu, rozszarpuje. Jednego z werandowców wyciągnęły mu juz z pyska, był mocno poturbowany, więc zabranie kociąt to na prawdę sprawa życia i śmierci. Też oswojone, ale nie łóżkowe

Dziewczyny pomoga ile mogą, mogą przywieźć kociaki, kotki złapać do sterylek. No własnie sterylki.......... ktoś ma pomysł gdzie na południu warszawy można by dwie kotki wysterylizowac?
Ta dziewczyna z samochodem w piątek tam jedzie, do końca września jeszcze dość często będzie jeździć, a potem studia i juz bardzo rzadko....
jak te dwa "łóżkowe" wypuszczą z tego pomieszczenia, a one takie ufne i nieuważne.... zaraz je pies złapie :/



