Lilunia ma się dobrze, dzielnie znosi wszystkie zabiegi, dzięki czemu wraca do zdrówka w przyspieszonym tempie
Tylko ja już jestem zakręcona, bo dzisiaj wyjeżdżam i nie będzie mnie do niedzieli. Muszę wyjechać, bo wyjazd zaplanowany był w czasie, kiedy nie wiedziałam jeszcze o istnieniu Lili ani Marcela. Do kotów przychodzić będzie niezastąpiona sąsiadka (właścicielka 2 kotek), która mieszka piętro niżej, więc zawsze jest kilka razy dziennie, mam z nią super. Oby tylko nic niespodziewanego nie wydarzyło się, to da radę (u mnie 4 koty!).
Lilunia prosi o podnoszenie wątku, żeby ten cudowny domeczek, którego niedługo będziemy szukać, miał szansę dojrzeć, podziwiać urok i zakochać się w naszej dzielnej kiciuni
Pozdrawiam Ciocie
