Tak, Tusia nie była w ciąży, miała ruję

Takiej nie-rui jeszcze nie widziałam, bo ja w zasadzie nic po Tuśce nie widziałam...
Kicia już popołudniu stała na (pewnych) nogach, zjadła, kubraczek się nie podoba.
Kleo przywitała mamę bardzo przyzwoicie, bo gdy Tusia przewróciła się (dosłownie) w jej ulubionym, nasłonecznionym miejscu mała Kelo przytuliła się do niej i zasnęła. Maszka natomiast była przerażona, najeżona i nie podchodziła do mamy na bliżej niż 2 metry, do wieczora trochę się uspokoiła.
Uszka coraz lepsze.
Na zdjęcie szczęki Maszki trzeba będzie poczekać jakieś dwa tygodnie (bo każdy musi wypocząć, nawet weterynarz

). Przyszłość szczęki ponoć nie wygląda za ciekawie
