bry
W trakcie weekendu dokonywałam obsewacji Wypłoszczusia

. Mył się

. Pił wodę

. Jadł

. Z jedzeniem jest ciekawie, bo rano sypię chrupki i idę do łazienki. Jak wychodzę Wypłoszczunio czeka przed łazienką i prowadzi mnie do kuchni. Tam mam kucnąć, przemieszać łapencją swoją chrupki, pomlaskać, powiedzieć, że zaraz mu wszystko zjem i znów mi brzuszek urośnie, pogłaskać kota. Wtedy je ze smakiem, tylko od czasu do czasu muszę ten manewr powtarzać

. Jestem ciekawa jak z wielkim brzucholcem będę Wypłoszczusia "karmić".
Wczoraj kotki zdychały z gorąca. Ja się solidaryzowałam

.