Witam Serdecznie Dziewczyny. Znów dziś miałam opóżnienie w karmieniu. Powód jak zwykle ten sam. Deszcz, grzmoty.Bardzo mi to komplikuje sprawe, bo muszę przeczekać a potem lece wszędzie z wywalonym językiem.Kiedyś szłam do kociakow w deszcz ale się przekonałam że to nie ma sensu. Bo ja mokra, koty mokre, jedzenie mokre i zmarnowane. O ile tą letnią burzę mozna przeczekać ,bo trwa zwykle pół godziny, o tyle gorsze są jesienne opady bo potrafią trwać cały dzień bez ustanku. A że praktycznie wszystkie kociaki jedzą pod gołym niebem, to wiadomo jak wyglądamy wszyscy.Mocny deszcz o tyle mnie wkurza że potem jak mi przychodzi chodzic po krzakach, mam spodnie mokre do kolan. O butach nie wspomnę. Czasem muszę sie przebierać po trzy , cztery razy zanim skończe.Ponieważ przed chwilką wróciłam muszę zaraz uciekać Dziewczyny. Czekają kuwetki, brzuszki w domu do napełnienia. No mój brzuszek też juz sie domaga.Dziś znów walczyłam z doprowadzeniem mieszkania do ładu. Obecnie najgorzej wkurza mnie ta chora kotka.Jak sobie coś czystego pachnącego na łózko czy kanapę położe to ona zaraz na to wchodzi i zostawia mi te swoje obrzydliwe kleksy.Wszystkie cuda nie pomagają i niewiem ile jeszcze przyjdzie mi sie z nia meczyć. Niestety. Bo to jest naprawde meczące Dziewczyny, wierzcie mi.Dzisiaj o mały włos przez kotkę tej Pani co NOT jej robiła sterylki, kot którego karmię nie wpadł pod samochód. Był tak glodny że przeszedł na drugą stronę wcześniej, a kocur tej pani pogonil go z wrzaskiem na drugą stronę prawie pod pędzące samochody.Myślę NOT ze zle sie stało że poleciłaś tej Pani tą suchą karme. Teraz te koty przychodzą do mnie głodne, moje są zestresowane i muszę je karmić po krzakach, żeby tamte nie widziały. I jeszcze miałam nieprzyjemnoości przez tego faceta co Straz Miejską na mnie nasłał.Jakby nie było Puchacz i Dominik mają Swoich Opiekunów Wirtualnych, którzy o nie dbają.Teraz te koty są bardzo poszkodowane pod wieloma względami, niestety. A Forumowicze pomagają jak tylko mogą. Nie stać nas żeby karmić Komuś koty. Mamy swoje wielkie stado. Zeby chociaż te koty potrafiły sie jakoś zachować. A nie potrafią. Są nachalne. Jeden pomimo kastracji jest mocno agresywny i terytorialny.U nas od dwóch dni też jakaś impreza na plaży. Mam problem z karmieniem Idy, Dudusia, Sary.Kotki teraz jedzą na chodniku. Bo wygoniono nas po kolei z trzech różnych miejsc, począwszy od posesji Lekarki. Po chodniku chodzi kupa Ludzi. Boję się że Sara albo Duduś mogą sie wystraszyć i wybiec na ulice. Ida mniej się boi.Kurcze wszędzie coś.Pozdrawiam Serdecznie Dziewczyny i Pięknie Dziękuję za Opiekę nad wątkiem
