Dziś znowu nie mogłem znaleźć Kawki. Trzy razy przeczesywałem dziury i chaszcze na wybiegu. W końcu się odnalazła. Tym razem w miejscu, które raczej wybierają mniej dzikie koty, czyli w wybiegowej szafce. Nie pozwoliła wziąć się na ręce - na wybiegu Kawka jest trochę bardziej lękliwa niż w kociarni. Skończyło się podrapaniem. Potem długo uciekała, aż schowała się za piecem razem z dzikusami:
Gdzieś tam, pod Kawką, Kropkiem i Buką jest jeszcze Kiler, najdzikszy z naszych dzikich kotów. W końcu jednak Kawka pozwoliła (nie miała wyjścia) wziąć się na ręce a potem na kolana. I dalej wszystko rozegrało się według znanego wcześniej scenariusza: Kawka zaczęła mruczeć, nadstawiać się do głaskania, barankować. Nowością było to, że Kawka siedziała na kolanach bez przytrzymywania - poprzednio chciała co chwilę sobie pójść. Dziś leżała zupełnie bez asysty. Najpierw "na łapakach", potem z wyciągniętymi łapkami, a potem zupełnie wyluzowana w pozycji "jestem barankiem wielkanocnym". A potem nawet "trochę na boku". Zupełnie bez przymuszania! I to przez ponad pół godziny.Nawet pozwoliła sobie na zamknięcie oczu

No i jadła z ręki. Choć to zdarzało się już wcześniej.
Potem Kawka stwierdziła, że musi już iść. Puściłem ją wolno. No i tu zaczyna się problem z zachowaniem Kawki, którego sam nie potrafię zrozumieć. Kawka pochodziła sobie po kociarni (obydwa wybiegi były zamknięte), podszedłem do niej, żeby ją pogłaskać i Kawka zaczęła się cofać i uciekać. Tak jakby zapomniała, że przed chwilą sama nadstawiała się do głaskania. Znowu pojawił się strach. Znowu wyciągnąłem ją z dziury i kolejne pół godziny znowu spędziła na kolanach według schematu jak wyżej. Nie wiem dlaczego Kawka tak się zachowuje, tak jakby nie zapamiętywała, że przed chwilą było fajnie i bezpiecznie. Gdy przerabialiśmy podobny temat z o wiele dzikszą Foczką, to Foczka pamiętała, że człowiek = głaskanie i że warto dać się dotknąć. Być może w przypadku Kawki potrzeba o wiele intensywniejszego "przypominania", że głaskanie jest OK. Tyle, że w schronie nie mamy szans, aby jej to zapewnić
Jeśli ktoś chciałby przygarnąć kota, którego nie trzeba oswajać, który akceptuje człowieka, lubi siedzenie na kolanach i głaskanie, a którego trzeba tylko przekonać, że warto przebywać z ludźmi, to... proszę bardzo, Kawka jest do wzięcia od zaraz. Kawka zapewne potrzebuje obecności człowieka, by się przełamać "na zawsze". Być może powodem jej zachowania jest obecność innych kotów, może obecność psów, może sam fakt, że to nie jest dom a schronisko... nie wiemy tego, ale Kawka zasługuje na szansę.
Kawka, kot idealny dla cierpliwego, lubiącego łamigłówki człowieka
