Nie mała nie była u Garncarza. Jest kotem bezdomnym leczonym na gminę, a zaletą tej kliniki jest fenomenalny sprzęt, który w tym przypadku małej nie pomoże, bo tego nie wyleczy się operacyjnie.
Mała jest nieprzywidywanie silnym kotem. To oko naprawdę było już takie że bałam się żeby nie wypłyneło....
Po 1 byłam u niej w piątek i szczęka mi opadła bo dość że podrosła troszkę i wygląda na pełne 8 tygodni to ma energii za 100 kotów.
Po 2 na jedno oczko widzi i tu uwaga na to drugie prawopodobnie trochę też. Oko które rokowało do usunięcia bo miało sie babrać i pogarszać zaczęło się poprawiać. Trochę odstaje ale widać że jest bardzo duża poprawa. To lepsze oczko bedzie tylko zamglone na przyszłość. Nosio ma czyste, myje się, obrosła wreszcie w porządne futerko - no widać że kot z tego wyrośnie a nie szczur
Po 3 byłam u niej dzisiaj i mała rozrabia przeportwornie. Biega po klatce, wspina się, podskakuje, jeży ogonek, pofukuje, pomiaukuje no kosmos co ona wyprawia. Na rękach mruczy - i tu też cecha charakterystyczna - dosyć mocno gryzie. Dziabnęła mnie za palec prawie do krwi - ona tak złapie ten palec i mamle aż dziab-zatrzaskuje zabki
Wzięta na ręce oprócz łapania kolczyków wtula sie takim zimnym noskiem między włosy a szyję - kładzie główkę na ramieniu i mruczy. A potem abarot kolczyki, włosy, ręka - wszystko gryzie..
To jest mały przesłodki szatan.
Słuchajcie ten szatan poszukuje już domu.
Można ją leczyć w domu i własciwie całe leczenie polega na regularnym podawaniu kropli. Wszystkie inne decyzje w sprawie oka to już kwestia indywidualnych uzgodnień z doktorką, jak leczymy, czego się spodziewamy..u niej się to tak szybko zmienia że nie sposób o tym pisać. Więc domek jest poszukiwany.