Wczoraj, prosto od chirurga pojechaliśmy do kliniki wet, skąd wzięliśmy Toffika.
Po 9 dniach pobytu w klinice kotek wygląda duuuużo lepiej

Dostaliśmy książeczkę zdrowia, w wpisanymi wszystkimi zabiegami jakie miał robione. Na moją prośbę kotek był karmiony Eukanubą High Calorie, z puszek. Chciałam nabyć jeszcze kilka takich puszek, ale okazało się, że toffi zjadł wszystko co mieli w klinice

Problemy są jeszcze tylko z uszkami, dostaliśmy krople do wkraplania 2 razy dziennie. Cóż, zapłaciliśmy należność i zabraliśmy kiciusia. Mamy pokazać się z nim w sobotę, coś mają przy nim robić.
Po przyjeździe do domu, od razu zamknęłam się z Toffikiem w dużym pokoju. Dałam wołowinki, którą zjadł bardzo chętnie, a później wszedł do mnie na kolanka, mruczał i zasnął. Ogólnie mówiąc - to aniołek, a nie kotek. Grzeczny, spokojny, gdzie go się położy, tam sobie leży, lubi też leżeć na kolankach

Martwiło mnie, że do późnego wieczora nie zrobił qpki ani sioosioo, więc zaniosłam do do kuwety naszych kotów. Toffi od razu srobił sioosioo, a zaraz potem qpkę (trochę rzadką moim zdaniem)
Na noc zamknęłam go w klatce, gdzie miał posłanko, kuwetę, wodę, suchą karmę. W ogóle nie protestował. Rano wyjęłam go, zaniosłam do dużej kuwety, zrobił sioosioo (ale on w ogóle nie zakopuje

).
Śmieszny jest, taki chudziak, a jak się naje, to brzuszek ma taki duży. Ale jest taki grzeczny, że razem z TŻ nie możemy się nadziwić. Nie łazi po kątach, nie szuka, nie włazi w dziury. Leży sobie, podsypia, popatrzy się, lubi głaskanie, mruczy.
Wczoraj mało przytomna byłam z powodu tego dentysty, ale dziś spróbuję się z nim pobawić jakąś myszką.