Witam serdecznie wszystkich miłośników kotów
Jestem po raz pierwszy na tym forum, niemniej z konieczności postanowiłam się wypowiedzieć, odnosząc się z całym szacunkiem do słów Pani Różyckiej. Od niedawna (ok. miesiąc) jesteśmy wraz z moim chłopakiem szczęśliwymi posiadaczami ślicznego dwuletniego kocurka egzotycznego, którego zakupiliśmy z hodowli Progressus u Pani Doroty. Zanim cała transakcja doszła do skutku mieliśmy możliwość wcześniej obejrzeć kocurka, który okazał się prawdziwym "kolankowcem" i pieszczoszkiem garnącym się do nas już przy pierwszym spotkaniu
Zwierzątko było zadbane, czyste (ponieważ kotek jest śnieżnobiały to oczywiste, że od łezek miał drobne zażółcenia futerka). Mieliśmy masę pytań do Pani Doroty i na każde z nich uzyskaliśmy wyczerpujace odpowiedzi. Dało się też odczuć, że właścicielce kotka zależy, aby znalazł on dobry i kochający dom, a nie wyłącznie na tym by przysłowiowo "dobić targu" i zarobić (tutaj w sumie nie można mówić o wielkim zarobku bo cena kotka była naprawdę niska). Kotek czuje się u nas w domu świetnie
Jest kochany i traktowany jak członek rodziny za co odwdzięcza się niespotykaną wręcz uczuciowością (sam wchodzi nam na kolana, trąca pyszczkiem, wtula się i obejmuje łapką). Odkąd mieszka w naszym domu nie zdarzyło się by załatwił swoje potrzeby poza kuwetą i mimo, że mamy marzec nie sprawia nam żadnych kłopotów, gdyż jest naprawdę dobrze "wychowany"
Mimo,że od zakupu minęło już trochę czasu jesteśmy wciąż w stałym kontakcie z Panią Dorotą na której pomoc i rady możemy liczyć w każdej chwili (Pani Dorota sama często z troski telefonuje do nas pytając o zdrowie i samopoczucie kocurka).
Przytoczę tutaj raz jeszcze słowa w.w. Pani Różyckiej:
"(...) zaczęłam czytac te wszyskie fora i widze jakie są biedne zwierzęta to jest kary godne takich ludzi potępiam,ale chcę pokrutce opisac chodowle progressus z Wrocławia,może obraże tą panią ale u niej przejrzalam na oczy i mam świadków jak postępóją takie chodowle niby rodowody,ale kto im je wydaje!!!!!!! Jak koty genetycznie upośledzone zabraliśmy Julke białapersiczka(takiej poszukuje bo jesteśny rozpaczeni po jej stracie)karzełek roczna zwadami genetycznymi chore jelita codzienna lewatywa była umęczona my musieliśmy codziennie na te cierpienia patrzec ile łez wylaliśmy to nikt nie wie weterynaria była naszym drugim domem dr.Niedzielski podją się ją operowac niestety odeszła (ale nam odrazu powiedział że taki kot powinnien byc uśpiony a nie męczony zabrałyśmy żeby ratowac nie wspomne ile siostra wydała pieniędzy ale cały czs liczyłyśmy na cud że wyjdzie z tego ale odeszła),a ta pani pisze na meila z pretensjami że nie wie nic o stanie kotów jak do takiego stanu je dopuściła!!!!
Z całym szacunkiem mnie, jako magistra polonistyki, wręcz przeraża poziom stylistyczny i ortograficzny Pani wypowiedzi (który notabene nie świadczy na Pani korzyść), oraz uważam, że rzucając podobne oskarżenia pod adresem hodowcy posuwa się Pani do zniesławienia. Radzę zastanowić się nad swoim postępowaniem, bo poprzez podobną zawiść i chęć zaszkodzenia drugiej osobie naraża się Pani tylko na śmieszność i współczucie.
Jeżeli moja wypowiedź zniknie z tego forum będzie to świadczyło tylko o tym, że prawda widocznie nie powinna ujrzeć "światła dziennego".
Z poważaniem,
Kamila