To są serwetki na stół (takie papierowe pod talerz) z kotkami i paczka chusteczek higienicznych z kotkami . W Polszcze takich nie widziałam.
Na szczęście jak pracuję w labie, to np. nastawiam inkubacje i mam godzinę wolnego, to idę do komputerka. Moja robota to mix chodzenia, siedzenia i stania, więc da się przeżyć. Niestety te eksperymenty, które teraz robię, jak zaczynam o 9 rano, to kończą się około 8 wieczorem, bo kiepski sprzęt mają Ale jeszcze tylko 2 tygodnie
Mam ochotę na pierogi i doooopa, w tej Francji nie ma nic dobrego do jedzenia
Aż szkoda tych serwetek używać takie ładne Ale są dziewczyny co robią piękne dekupaże to by były super rzeczy z tego To dobrze że masz przerwy i możesz sie poruszać w tej robocie Dbaj o siebie i Pikaczu Nikt tam pierogów nie robi ? Szkoda Wiesz jak sobie przypomnę moją ciążę ....to ja przez 4 pierwsze miesiące mialam przechlapane Ciągle mnie mdliło ,nic nie mogłam jeść i zapachy z kuchni były dla mnie koszmarem Okropnie było ,ale potem już tylko lepiej Dobrze że u Ciebie OK
MarciaMuuu pisze:Mam ochotę na pierogi i doooopa, w tej Francji nie ma nic dobrego do jedzenia
Marciu moj TŻ wierzy Ci ze nie ma tam niczego do jedzenia i łączy się z Tobą w bolu. On bedac tam 2 tygodnie głodował i bokiem wychodzily mu przede wszystkimsniadania, ktore codziennie takie same byly...no i nie wierzyl, ze mozna ugotowac tyle bezmiesnych potraw przy czym on jest mieskowy bardzo.
Moja biedna Marciu, przyjezdzaj, nakupilam juz miecha, czeka w zamrazarce Nawet biala kielbaske moj rzeznik zrobil, wedlug polskiego przepisu, jest pyszna! Jesli o mnie chodzi, nie narzekalam na zarcie u Zabojadow, bo ja lubie te klimaty Ale w Alzacji powinno byc lepiej, oni lubia wedliny, kapuche, jest taka slona tarta z kapusta i miechem, calkiem niezla Tylko nie schudnij za bardzo Pierogi tez sie zrobi, nie ma sprawy
Marciu masz dosyć cafe o'le ( piszę fonetycznie) i rogalików.
Śniadania (przynajmniej w tych w których ja mieszkałam) w hotelach i pensjonatach rzeczywiście kiepskie. Ale inne mi odpowiadało, lubie kuchnie francuską.
Ja jedzonko organizuję sobie we własnym zakresie. I nie mam zaufania do ich serów, wędlin itp. Jakbym miała śniadanka w hotelu, to może by były znośne . A tak udało mi się cudem zorganizować rondelek do gotowania wody/makaronu/mleka i patelenke do odgrzewania np. sosu. Mam też jeden nóż/widelec/łyżkę łyżeczkę i jeden ostry nóż! To prawdziwy życiowy sukces .Myślę, że w hotelach daja też jedzonko pod turystów.
Dzisiajesz śniadanko to kolejne rozczarowanie. Kupiłam biały ser, truskawki, makaron mam. No to chiałam na słodko makaroni + rozdeptane widelcem truskawki + biały serek. Dooopa, serek się okazał słony typu feta (nie napisali), a ja przed wrzuceniem na talerz tylko go obwąchałam (pachniał obiecująco jak zwykły polski serek ). I tak miałam zepsute śniadanie.
Kawki nie pijam.
Wogóle tu przypraw skąpią, a ja lubię dobrze doprawione jedzonko .
Kotki ponoć żyją. Mia kaszle, mamy się przestawić na inhalator dla kotów astmatycznych . Już widzę Mię, jak jej ktoś psika czymś w mordkę w trakcie duszności. Zgon na miejscu ze strachu .