kot a noworodek w domu- materiał do artykułu dla PKDT

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt maja 29, 2009 15:10 kot a noworodek w domu- materiał do artykułu dla PKDT

WITAM :lol:
SABINA Z POMORSKIEGO KOCIEGO DOMU TYMCZASOWEGO SIĘ KŁANIA :lol: :lol: :lol:
mam prośbę do wszystkich rodziców, braci, sióstr odnośnie wypowiedzenia się w kwestii posiadania kota/kotów w domu w sytuacji...gdy pojawia się mały "intruz" :wink: czyli długo przez nas oczekiwane dziecko- lecz nie koniecznie przez naszego kota rezydenta :x
sama niedługo urodzę bliźniaki i skłamałaby gdybym powiedziała, że nie mam żadnych obaw w związku z tym jak się zachowają moje koty i pies.
wiem jedno, nie chce izolować rezydentów czworonożnych- od moich pociech, jestem pełna dobrych nadziei i z radością oczekuję kochającej się rodziny zwierzęco-ludzkiej.
nie ukrywam też, że chętnie poczytam o waszych doznaniach ale materiał głównie chciałabym wykorzystać do artykułu na naszą stronkę PKDT i wasze wypowiedzi ( www.pkdt.pl )
wiele kobiet decyduje się bowiem oddać pupila, gdy na świat przychodzi dziecko- może właśnie taki artykuł uratował by parę "kocich skórek"- niepotrzebnych już, gdy na świat przychodzi ludzkie młode :(

dziś miałam wymianę zdań z kumpelką, która oddała swojego kota, bo urodziła. kot podobno nasikał 2 razy do wózka, raz się odbił od policzka dziecka....dziewczyna mnie ostrzega i przestrzega. dobrze by było poznać opinie matek na temat kotów w domu przy pojawieniu się nowego :intruza" w pieluchach :wink: sama jestem ciekawa- co kobiety o tym wszystkim sądzą i jakie mają doświadczenia. koleżanki kot izolowany był oczywiście od dziecka i miał zakaz wstępu do pokoju gdzie był mały- może się tak "uzłośliwił"- bo był zazdrosny?????...ale kot przecież nie zna takich uczyć wyższych....

BARDZO PROSZĘ O SZCZERE WYPOWIEDZI I FOTKI KOCIO- DZIECIĘCE MILE BY BYŁY WIDZIANE :lol: :lol: :lol:
HOTEL DLA KOTÓW "MIAU" http://www.miauhotel.pl ZAPRASZAM

Obrazek
Obrazek

PROSZĘ O WSPARCIE DLA KOTÓW BEZDOMNYCH POD MOJĄ OPIEKĄ: http://www.miauhotel.pl - NR KONTA W ZAKŁADCE: MIAU ADOPCJE. FUNDACJA VIVA!

sabina skaza

 
Posty: 5755
Od: Pt mar 02, 2007 10:28
Lokalizacja: gdynia

Post » Pt maja 29, 2009 15:19

Bazyliszkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 29521
Od: Wto sty 31, 2006 15:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt maja 29, 2009 15:23

Do mojego kociego stada mały ludzik dołączył jako ostatni :lol: .W czasie naszego pobytu w szpitalu mąż przynosił ubranka synka i dawał do wąchania kociastym i psu.Żadne z moich futrzaków nie wykazało nigdy agresji ani żadnego innego negatywnego zachowania wobec dziecka.Nie było zakazów wchodzenia do pokoju dziecka itp.Nigdy nie wchodziły koty do łóżeczka synka .

J.O

 
Posty: 175
Od: Czw cze 21, 2007 12:11
Lokalizacja: ŁÓDŹ

Post » Pt maja 29, 2009 15:52

Nie słuchaj rad pseudokoleżanki. Pewnie nasłuchała się opowieści rodem z koła gospodyń wiejskich: kot zarazi toksoplazmozą, może położyc się na krtani dziecka i udusić, wyssać oddech. Jeżeli ktoś chce pozbyć się kota, każdy pretekst jest dobry.
Pomysł z dawaniem ubranek do wąchania jest znakomity. Ponadto, zostało udowodnione naukowo, że dzieci wychowujące się ze zwierzętami są spokojniejsze. Dziecko, które przed ukończeniem pierwszego roku życia wychowuje się ze zwierzęciem z dużą dozą prawdopodobieństwa nie zapadnie na alergię.

Beata Jolanta

 
Posty: 313
Od: Czw wrz 18, 2008 12:21
Lokalizacja: Siemianowice Śląskie

Post » Pt maja 29, 2009 17:47

Oj ileż ja się nasłuchałam o szkodliwości kotów dla noworodka :lol: O robakach, alergii, przegryzaniu krtani itp itd. Ale o dziwo najwięcej do powiedzenia miały osoby, które nigdy nie trzymały kota w domu.
Było tak: kocie rodzeństwo miałam już od 4 lat zanim córka przyszła na świat. Na początku, kiedy pojawił się dzidziuś w domu oba koty przyglądały się na stwora z pewnej odległości. A, że to koty ciekawskie więc dystans szybko się skrócił :lol: Szczególnie kociczka upodobała sobie wygrzewanie się na kocyku córci. Z zaciekawieniem patrzyła się "co to takiego leży". Kocurek przestał całkowicie zwracać uwagę na nowego domownika- po prostu żył tak jak dawniej. Nigdy nie izolowałam kotów, starałam się również jak najwięcej poświęcać im uwagi. Rozmawiałam z pediatrą na temat możliwości wystąpienia alergii z racji tego, że ja jestem alergiczką. Uspokoiła mnie mówiąc, że już w czasie ciąży koty były i dziecko cały czas dostawało sygnały o futrzakach.
Relacje koty- córka trochę pozmieniały się od momentu kiedy mała zaczęła raczkować. Już nie były tylko obserwatorami, szczególnie kocurek postanowił unikać córki. Kotka dała się czasami małej dotknąć ale też wolała zachować bezpieczny dystans. Nigdy żaden z kotów nie próbował skrzywdzić dziecka, wolały usunąć się do drugiego pokoju czy schować za mną. Dziś Kaja (córcia) ma 2 latka i 8 miesięcy, kocurka nie ma już z nami (niespodziewanie zachorował i odszedł za TM), kotka dostała nową towarzyszkę- młodziutką kicię. I tu mam porównanie jak wyglądają relacje kota, który jakby dostał dziecko a kota, który wychowywał się razem z dzieckiem. Młodsza kociczka- chyba czas nazwać ją po imieniu- Mola bawi się z córką, pozwala się wozić w wózeczku, nosić na rączkach ale potrafi też odpowiednio zareagować kiedy ma już dość. Są to tylko sygnały ostrzegawcze typu przytrzymanie rączki dziecka zębami czy ucieczka i nerwowe machanie ogonkiem. Pokazuje, że ma już dość zabawy nie wyrządzając dziecku krzywdy. Starsza kotka Misunia stała się tylko bierną obserwatorką zabaw córki z Molą, ona woli sobie pospać- najchętniej w łóżeczku dziecka :twisted: Nie wiem dlaczego ale Misunia uwielbia kocyk mojej córci, jak się do niego dorwie to tak ugniata aż ślina jej z pyszczka leci.
Uwielbiam moje kotki, nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło żeby pozbywać się ukochanych futer z powodu przyjścia na świat dziecka.
A poniżej kilka fotek :)
Obrazek Obrazek Obrazek

TaCoKotyDwaMa

 
Posty: 139
Od: Czw lut 05, 2009 20:15
Lokalizacja: Oleśnica

Post » Pt maja 29, 2009 17:50

Permanentny brak czasu...

Atka

Avatar użytkownika
 
Posty: 11517
Od: Wto maja 20, 2003 11:31
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt maja 29, 2009 18:10

Nie wiem czy mogę się zgodzić z teorią że dziecko które wychowało się ze zwierzętami prawdopodobnie nie zapadnie na alergię - wszystkie moje dzieci wychowały się ze zwierzętami i wszystkie są alergikami na różne sposoby (pokarmowe, wziewne, albo wszystko na raz), w tym dwóch synów ma astmę. Żeby było ciekawie najmłodszy syn (to już prawie dorosły facet) sypia z kotem i jest ok, ale kiedy jest u mnie i ma stały kontakt z Pięciokotem, po paru godzinach jest zapuchnięty i zasmarkany. Potwierdza teorię o "odczuleniu na swojego kota".
O wysysaniu oddechu to nie słyszałam... Niezłe. Słyszałam natomiast że kot może udusić dziecko ogonem wsuwając mu ten ogon do gardła - jeden z kretyńskich wynalazków "mądrych ludzi".
Wiem na pewno jedno - dziecko wychowujące się ze zwierzętami ma większe szanse uniknięcia alergii, co wiąże się ze sterylnością środowiska. Naukowcy wykombinowali że kontakt z drobnoustrojami, z (przepraszam) pasożytami nawet jest dla organizmu korzystny i to właśnie "sterylne" warunki sprzyjają pojawieniu się alergii. No i dziedziczność - dzieci alergików częściej są alergiczne.
Moim zdaniem obecność zwierząt w domu ma przede wszystkim znaczenie dla rozwoju emocjonalnego i społecznego dziecka i to jest nie do przecenienia.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Pt maja 29, 2009 18:16

super, że piszecie- zbierze się bardzo ciekawy materiał do artykułu.
ja nie słucham rad koleżanki, mam swoje zdanie na ten temat i jestem bardzo ciekawa doznań innych matek wcześniej zakoconych. wiadomo zawsze pojawiają się gdzieś malutkie obawy- i trzeba je rozwiać.
cały czas prowadzę "akcje prokocie" związane z moja działalnością w POMORSKIM KOCIM DOMU TYMCZASOWYM : wczoraj uczestniczyłam w łapance sterylkowej, a tydzień temu z mojego domku poszły do adopcji 4 tymczasiki malutkie.
MOJE ŻYCIE KRĘCI SIĘ WOKÓŁ MOICH ZWIERZAKÓW, KTÓRE SĄ DLA MNIE NAJWIĘKSZYM SKARBEM ŚWIATA.
takie wypowiedzi matek- mogą uratować jak już pisałam niejedną kocią doopkę przed oddaniem z domu. piszcie więc kochane mamy :lol:
obawiam się jednak, że to - że kicia ugniatała kocyk dziecka, śliniąc się przy tym niemiłosiernie- wzbudzi tylko zachwyt w takich "kocich mamach jak my"....sądzę, że jak to usłyszy koleżanka- może się lekko skrzywić :wink:
mój Rumeczek, młodszy kotek- też ssie nasz pled na łożu małżeńskim, ślina cieknie z pyszczka że aż miło- zachowuje się jakby "cycuszka" pociągał sobie od mamy...a do tego jeszcze przebiera pazurkami w rytm traktorka z gardziołka :lol: wspaniały widok :!:
HOTEL DLA KOTÓW "MIAU" http://www.miauhotel.pl ZAPRASZAM

Obrazek
Obrazek

PROSZĘ O WSPARCIE DLA KOTÓW BEZDOMNYCH POD MOJĄ OPIEKĄ: http://www.miauhotel.pl - NR KONTA W ZAKŁADCE: MIAU ADOPCJE. FUNDACJA VIVA!

sabina skaza

 
Posty: 5755
Od: Pt mar 02, 2007 10:28
Lokalizacja: gdynia

Post » Pt maja 29, 2009 18:31

Jeśli koleżanka skrzywi się słysząc że kot obślinia dziecięcy pled, to co powie na wieść że trochę ponad roczne dziecko dobrało się do kocich chrupek? :lol: Dziecku nic nie było, kot się obraził. Nie wspomnę o takich szczegółach jak koty dopadkami wylizujące ludzkie talerze... Mój znajomy od kiedy zobaczył jak moje dziecię oficjalnie "dzieli się posiłkiem" z psem, już się u nas nawet kawy nie napije. :twisted: A psinka 30kg żywej wagi ślicznie wzięła podany na widelcu kąsek (nauczyli ją!) i czekała na c.d. przekąski. :lol:
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Pt maja 29, 2009 18:40

sabina skaza moja kotka to nie bokser i nie ślini się aż tak niemiłosiernie :twisted: Uspokajam wszystkie zgorszone moim postem koleżanki :wink:

TaCoKotyDwaMa

 
Posty: 139
Od: Czw lut 05, 2009 20:15
Lokalizacja: Oleśnica

Post » Pt maja 29, 2009 18:40

czy ktos ma namiary na BLUE????????
babka jest niesamowita!!!!!!!!
przeczytałam jej całą stronę od deski do deski, pooglądałam zdjęcia i serce aż się raduje :1luvu:
o takiej właśnie rodzinie marzę- gdzie koty śpią z dziećmi- miłość, przywiązanie i ogólna harmonia!!!!!
chciałabym wykorzystać kilka fotek BLUE do artykułu i trochę jej porad- bo są bardzo mądre :)
a moim zdaniem sedno tego, że kot może stać się nieco złośliwy do dziecka BLUE zawarła w słowach:

"Jeśli możemy coś doradzić osobom które mając koty decydują się na dziecko - to przede wszystkim to żeby nie ingerowali bez potrzeby szczególnie na samym początku wzajemnego poznawania się zwierząt z dzieckiem i na odwrót.
Jeśli będą izolować kota od dziecka - dla kota będzie to ogromny stres. Już samo pojawienie się dziecka to wielka rewolucja w życiu kota - nowy domownik, taki trochę dziwny i nie wiadomo jak go "ugryźć" - bo leży tylko i albo śpi, albo płacze albo jeszcze coś równie dziwnego robi, zmieniają się wszelkie zwyczaje domowe i rytuały, ludzie mają dla kota znacznie mniej czasu i cierpliwości. Świat stanął na głowie.
I gdy do tego wszystkiego dołoży się jeszcze odtrącenie kota (bo jak on ma inaczej to zinterpretować skoro nagle pół jego świata zostanie przed nim zamknięte? I to ta połowa w dodatku w której tyle się dzieje?) - może i na pewno będzie dla zwierzęcia potwornym przeżyciem.
Które na pewno w żaden sposób w niczym nie pomoże a poważnie zakłóci proces zaprzyjaźniania się kota z dzieckiem i na odwrót.
I kot i dziecko będą żyli w poczuciu że "ten drugi" jest jakiś taki nie bardzo - chronią mnie od niego, kontakt z nim jest zły, trzeba się trzymać z daleka.
W dodatku kot który ma możliwośc poznawać dziecko od jego pierwszych dni - ma jedyną w swoim rodzaju okazję nawiązania naprawdę bliskiej więzi dzięki temu że dziecko na początku jest takie niesamodzielne, niemobilne i głównie leży. Nie stwarza przez to żadnego niebezpieczeństwa, kot nie ma z jego strony poczucia zagrożenia i dzięki temu ma czas na oswojenie się z nowym domownikiem.
I w drugą stronę - kot który nie boi się dziecka prawdopodobnie będzie mu okazywał czułość (choćby kładąc się obok niego, obwąchując, przebywając w pobliżu) a dziecko dzięki temu od samego początku będzie go traktowało jako coś oczywistego, przyjemnego, będzie dzień po dniu uczyło się wzajemnych relacji.
Gdy kota dopuści się do dziecka już raczkującego, wychodząc z założenia że dla mniejszego malucha kot to chodząca śmierc (no wiecie, wylęgarnia zarazków, duszenie noworodków ogonem, wysysanie oddechów i podgryzanie grdyki) - to kot będzie dla dziecka w tym momencie świetną... zabawką. Którą należy ganiać z wrzaskiem i okładać dmuchanym młotkiem. Kot nie mający bliskiej więzi z dzieckiem - po prostu będzie się go bał i nic poza tym - trudno w takich warunkach o przyjaźń.
I kot i dziecko nie będą mieli tej niepowtarzalnej okazji nawiązać bliskich stosunków od samego początku. Kot nie będzie miał okazji poznać dziecka w okresie gdy to jest jeszcze mało mobilne - pierwszy kontakt będzie dla niego dużym stresem potęgowanym bezpośrednim zainteresowaniem dziecka jego osobą.
Oczywiście, można nad tym popracować, czasem kot trafia do domu gdzie już jest małe dziecko, nie jest to sytuacja patowa - ale wymaga znacznie więcej pracy niż gdy kot i dziecko mają ze sobą kontakt od samego początku. "
HOTEL DLA KOTÓW "MIAU" http://www.miauhotel.pl ZAPRASZAM

Obrazek
Obrazek

PROSZĘ O WSPARCIE DLA KOTÓW BEZDOMNYCH POD MOJĄ OPIEKĄ: http://www.miauhotel.pl - NR KONTA W ZAKŁADCE: MIAU ADOPCJE. FUNDACJA VIVA!

sabina skaza

 
Posty: 5755
Od: Pt mar 02, 2007 10:28
Lokalizacja: gdynia

Post » Pt maja 29, 2009 18:48

kinga w. pisze:Jeśli koleżanka skrzywi się słysząc że kot obślinia dziecięcy pled, to co powie na wieść że trochę ponad roczne dziecko dobrało się do kocich chrupek? :lol: Dziecku nic nie było, kot się obraził. Nie wspomnę o takich szczegółach jak koty dopadkami wylizujące ludzkie talerze... Mój znajomy od kiedy zobaczył jak moje dziecię oficjalnie "dzieli się posiłkiem" z psem, już się u nas nawet kawy nie napije. :twisted: A psinka 30kg żywej wagi ślicznie wzięła podany na widelcu kąsek (nauczyli ją!) i czekała na c.d. przekąski. :lol:


:ryk: :ryk: :ryk: no moi znajomi to chyba domyślają się, że większość moich naczyń to naczynia używane publicznie przez całą naszą rodzinę- czyli w miseczce w której serwuję sałatkę- podaje również Rumbie- suni wodę, myję wrzątkiem i znów serwuję sałatkę :wink: hihi- koty jedzą z wszystkich niemalże naczyń- bo ja im nie bronie buszować po talerzach....ale ja do tej pory sądziłam, że to naturalne- u mnie w domu rodzinnym nie było psich czy ludzkich talerzy- pies zawsze wylizywał wszystkie talerze po obiedzie, rodzice sami je mu podawali- całe życie myślałam ze to normalne- przecież talerze się zmywa po takiej "lizance"
upssssssssss...........a może to my jesteśmy jakieś "dziwne"????????może to, że personifikujemy nasze zwierzaki to jakiś malutki "odchył" od normy? :oops: :roll:
HOTEL DLA KOTÓW "MIAU" http://www.miauhotel.pl ZAPRASZAM

Obrazek
Obrazek

PROSZĘ O WSPARCIE DLA KOTÓW BEZDOMNYCH POD MOJĄ OPIEKĄ: http://www.miauhotel.pl - NR KONTA W ZAKŁADCE: MIAU ADOPCJE. FUNDACJA VIVA!

sabina skaza

 
Posty: 5755
Od: Pt mar 02, 2007 10:28
Lokalizacja: gdynia

Post » Pt maja 29, 2009 18:50

TaCoKotyDwaMa pisze:sabina skaza moja kotka to nie bokser i nie ślini się aż tak niemiłosiernie :twisted: Uspokajam wszystkie zgorszone moim postem koleżanki :wink:


hahhahahaahah :wink: dobre :) mój Rumuś też nie bokser, ale ślini się jak stado wściekłych psów jak mlaska ten kocyk w pysiu :lol:
HOTEL DLA KOTÓW "MIAU" http://www.miauhotel.pl ZAPRASZAM

Obrazek
Obrazek

PROSZĘ O WSPARCIE DLA KOTÓW BEZDOMNYCH POD MOJĄ OPIEKĄ: http://www.miauhotel.pl - NR KONTA W ZAKŁADCE: MIAU ADOPCJE. FUNDACJA VIVA!

sabina skaza

 
Posty: 5755
Od: Pt mar 02, 2007 10:28
Lokalizacja: gdynia

Post » Pt maja 29, 2009 18:59

sabina skaza pisze::ryk: :ryk: :ryk: no moi znajomi to chyba domyślają się, że większość moich naczyń to naczynia używane publicznie przez całą naszą rodzinę- czyli w miseczce w której serwuję sałatkę- podaje również Rumbie- suni wodę, myję wrzątkiem i znów serwuję sałatkę :wink: hihi- koty jedzą z wszystkich niemalże naczyń- bo ja im nie bronie buszować po talerzach....ale ja do tej pory sądziłam, że to naturalne- u mnie w domu rodzinnym nie było psich czy ludzkich talerzy- pies zawsze wylizywał wszystkie talerze po obiedzie, rodzice sami je mu podawali- całe życie myślałam ze to normalne- przecież talerze się zmywa po takiej "lizance"
upssssssssss...........a może to my jesteśmy jakieś "dziwne"????????może to, że personifikujemy nasze zwierzaki to jakiś malutki "odchył" od normy? :oops: :roll:
Jesteśmy dziwne. Oczywiście. Wylizywanie talerzy znacznie ułatwia zmywanie - skoro ludziom nie uchodzi wylizywać, to dobry Bóg stworzył ku temu psa, ale nie wszyscy to dostrzegają.
Znajomy o którym mowa sam posiadał psa, tylko w jego przypadku "posiadał" to juz koniec opisu relacji - pies był "niewidoczny" w domu, miał spacerki na siku i qoopala i jak zrobił to powrót, w domu leżał w kącie i tak miało być. Wydzielona karma, wydzielana woda. Czasem zaliczył z buta. Ogólnie przechlapane. Z resztą w temacie zwierzęta - dzieci. Pan miał stosunek do psa taki jaki miał - nie widział problemu w kopnięciu zwierzaka, dzieci zaczęły robić to samo.
Dużo w stosunku dzieci - zwierzak zależy od nas i tu Blue ma 100% racji. Tak jak my budujemy swoje relacje z dzieckiem, a ono z otaczającym go światem, tak samo muszą z maluszkiem nawiązać relacje domowe zwierzaki, a samo dziecko będzie się uczyło traktowania zwierzaka od nas. Ale to chyba jasne - co ja się wymądrzam?
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Pt maja 29, 2009 19:57

To i ja się wypowiem:) W marcu urodził się mój pierworodny synek. Mam dwie kotki, jedną od 3, a drugą 2 lat. Bardzo się obawiałam jak to wszystko będzie: bałam się zazdrości, obsikiwania rzeczy dziecka, bałam się, że kotki mogą coś zrobić dziecku, i odwrotnie - jak młody podrośnie, że on będzie niedelikatny wobec nich...Na szczęście w naszym przypadku nie sprawdziły się te obawy. Może to też wynika z usposobienia kotek - są to dorosłe, wysterylizowane spokojne koteczki. Sytuacja mogła by być inna, gdyby to był młody, energiczny niewykastrowany kocurek lub kotka.
Fakt, od dnia, w którym wnieśliśmy do mieszkania mały rozwrzeszczany tłumoczek, już nic nie jest takie samo jak przedtem, była prawdziwa rewolucja, miałam mniej czasu na dopieszczanie futerek, ale z każdym dniem ogarniamy to coraz lepiej i jak młody śpi, pozwalam sobie na długie miziankowe sesje na kanapie z kotkami.
Kotki przyjęły dziecko trochę z ciekawością, trochę ze strachem, ale już na drugi dzień jak karmiłam syna piersią, jedna kotka wlazła mi na kolana, a druga zasiadła obok. Dopiero po kilku dniach, jak trzymałam małego na rękach jedna z kotek podeszła i go obwąchała, druga długo udawała, że go nie widzi...co było na pewno trudne, bo mały ma niezły wokal :)
Przez pierwsze 2-3 wieczory obawiałam się, żeby kotki nie wlazły w nocy do łóżeczka dziecka i pierwszej nocy nie pozwoliłam im przebywać w sypialni, ale na drugi dzień już sie odważyłam i otworzyłam drzwi. Brałam dziecko w nocy do swojego łóżka, więc uznałam, że nic się nie stanie. Kotki jakimś szóstym zmysłem pojęły, że nie wolno im wchodzić do łóżeczka i wózka i po prostu nie wchodzą...Były małe próby, jeszcze jak byłam w ciąży, ale nakrzyczałam na kicie, powiedziałam że nie wolno tu wchodzić i od tej pory nie wchodziły. Chyba są wyjątkowo inteligentne :wink:
Teraz często się zdarza, że leżymy na łóżku wszyscy - ja, mąż, dziecko i kotki. Kicie zaakceptowały młodego jako część naszego życia, nawet jak miał w nocy kolki i darł się w niebogłosy, one leżały na moim łóżku niewzruszone, czasem tylko jak młody wyjątkowo wrzasnął, że szyby prawie popękały, to otwierały leniwie oczy.
Narazie jestem spokojna. Mam wprawdzie masę obaw, jak to będzie w przyszłości, jak synek zacznie chodzić, ale nie ma co martwić się na zapas...Mam plan, żeby zrobić w łazience kocie drzwiczki, aby dziecko nie jadło kocich kup z kuwety i barierkę do kuchni aby nie jadło kociego żarcia. No i żeby tylko mały się nie uczulił na sierść...bo takich maleństw chyba nie da się łatwo odczulić.

Moja rada dla innych zakoconych przyszłych rodziców: nie panikować. Obserwować kota, przez pierwsze dni nie zostawiać kota i dziecka samych w pokoju (ja jak wychodziłam np. do łazienki to zamykałam sypialnię, a jak akurat spał w niej kot to często zaglądałam i sprawdzałam co się dzieje). W każdej chwili, nawet karmiąc dziecko, zagadywać do kota, mówić do niego czułym głosem, głaskać go jak najwięcej. Dokładnie tak samo, jakbyśmy mieli w domu starsze, zazdrosne dziecko.
Większość kotów to mądre zwierzaki. Na pewno i w kocim świecie zdarzają się przypadki kotów trudnych, z problemami psychicznymi...tak samo jak wśród ludzi. W większości przypadków jednak jest OK. Prędzej bym się obawiała pojawienia dziecka w rodzinie, w której jest rozpieszczony piesek, ale to już temat na inny wątek.

Mimisia

 
Posty: 7221
Od: Nie lut 05, 2006 11:27
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 201 gości