To opowiem jeszcze o burej Mamusi lecznicowej. Trafiła do nas równo rok temu, z czwórką dzieci-trzy buraski, jeden biało-czarny, z ledwo otwartymi oczkami. Odchowała je dzielnie, po trzech miesiącach została wysterylizowana. Kociaki trafiły do nowych domków. Już po sterylizacji, dwa młodziaki jeszcze były w lecznicy, dziewczyna przyniosła dwie maleńkie koteczki, ok. dwutygodniowe, zabrane dzieciakom

.Miały być karmione butelką, ale gdy zaczęły miauczeć, Mamusia wylazła z zaplecza, bardzo zainteresowana (a to naprawdę dzikusek jest). Podstawiłyśmy jej maluchy i kolejne dzieciaczki bardzo dzielnie odkarmiła ...
Kociaki zostały wszystkie wyadoptowane, a co z nią...? Mieszka sobie w lecznicy na zapleczu, boi się ludzi, mimo że jest z nami już rok...
Nie bardzo jest gdzie ją wypuścić, zresztą nie chcemy by żyła gdzieś samopas. Najlepszy byłby domek w spokojnej okolicy, mogłaby mieszkać w stajni, drewutni, tak żeby miała dach nad głową i pełną miseczkę...
I żeby nikt od niej nic nie chciał...
Może jeszcze jakieś miłe kocie towarzystwo by się przydało...
Ech, pomarzyć można...
Koteczka jest młoda, ma ok.2 lat, nie sprawia ŻADNYCH kłopotów