Witam serdecznie.
Jestem zmordowana.
Pierwszy dzień pracy po urlopie. Koszmar. Oczywiście, cała moja praca została nietknięta, więc teraz odrabiam urlop. Kręgosłup mi pęknie.
No i zrobiłam dzisiaj bardzo duży błąd.
Poszłam zapisać się do biblioteki. Czytać mi się zachciało. cholercia.
Panie bardzo
życzliwe i pomocne.. W bibliotece trzeba korzystać z jakiegoś programu komputerowego, żeby coś wypożyczyć. Oczywiście, samemu trzeba sobie program oswoić, wg karteczki, która jest przy komputerze. Siedziałam i czytałam pojedynczo klikając w klawiaturę, obok ludzie którzy biegle walili w klawisze, czułam się jak jakiś analfabeta. Miałam ochotę uciec, to jednak jeszcze było za trudne jak na mój stan psychiczny. Udało mi się wypożyczyć jednak dwie książki, ale trzeba było na nie czekać pół godziny, aż przyniosą z magazynu. To było już naprawdę ponad moje siły. Poszłam na ławkę, a że zimno, zmarzłam jak nie powiem co.
Nie wiem, jak pójdę następnym razem. Nie wiem, czego szukać. Zawsze chodziłam do małych bibliotek, gdzie panie polecały mi coś ciekawego. Jak mam szukać po tytułach i autorach to dostaję pustki w głowie i zupełnie nie wiem, co wypożyczyć...
Ale się napisałam, ale to było ciężkie dzisiaj, ta biblioteka. Aż dziw, normalnym ludziom chyba tam się powinno podobać...
