Hm... Małgorzato... gdybym wcześniej wiedziała to co teraz wiem o tej chorobie to z pewnością usunęłabym Koćku te zęby, wszystkie. Wiem jak wyglądają przerośnięte dziąsła i jak to utrudnia jedzenie. Niestety, na zabieg było za późno, dostał mocznicy. I zaczęło się błędne koło: nie można było zrobić zabiegu bo nerki w wyniku mocznicy by nie wytrzymały narkozy. Bolące dziąsła i pysio nie pozwalały mu jeść. Sterydy, które dostawał od 1,5 roku wpływały bardzo dobrze na pyszczek, ale nie na nerki... Wiek też nie sprzyjał (11 lat).
Nie pisałam nic wcześniej bo to trudne... Kocio jest teraz, od prawie 3 tygodni, na Kotkowie w dziale "odeszły na zawsze"...
Z Tygrysią sprawa pewnie będzie trudna, jeśli kicia miała by wrócić na wolność. Tzn. może źle się wyraziłam - pewnie nie trudna, ale raczej chyba powinna mieć kogoś, kto by doglądał czy/jak radzi sobie z jedzeniem. Lekarze mówią, że kot sobie poradzi, więc to pewnie jakieś takie moje subiektywne odczucie że trzeba by doglądać

. No i na wolności, nawet jak kicia miałaby najlepsze wyniki krwi - sterydów się nie poda, a choroba może postępować. Więc raczej usunięcie...
A ten "olejek" z chęcią przekażę, może do TOZ?