Pożyczyłam klucz do węzła cieplnego bo takie miałam przeczucie, że Dixi mogła tam wleźć - i nie pomyliłam się! Dixi siedziała na rurach.

Zostawiłam jedzenie i picie, poszłam po karmieniu "zewnętrznym" sprawdzić - trochę ubyło suchego, wody chyba też, mokre - trudno powiedzieć. Dixi już nie widziałam. Martwię się, czy ona jest w stanie wyjść przez kratę - niby powinna, skoro weszła... Dziury w kracie mają ok. 10,5x10,5 cm, mało, ale chyba jednak koty przechodzą, bo moja poprzednia podwórkowa kotka (matka Malutkiego, która odeszła na nowotwór) potrafiła tam wejść, ale miała kłopoty z wyjsciem i musiałam ją podstępem wyprowadzać. Boję sie, ze z Dixi moze być to samo. Muszę gdzieś kupić nową siatkę i zabezpieczyć kratę, zeby koty nie właziły do środka. Ale najpierw muszę sprawdzić, czy Dixi jest w stanie wyjśc przez tę kratę. Jeśli nie - bedzie problem z jej wyprowadzeniem na zewnątrz, bo jest bardzo płochliwa, a musi przejśc przez kawał piwnicznego korytarza (gdzie wszędzie może się schować), przez drzwi do piwnicy, schody na parter, drzwi do klatki schodowej... Matka Malutkiego znała teren, bo mieszkała tam chyba 7 lat i na początku sąsiadka wpuszczała ją i jej dzieci do piwnicy. Potem dostała dziuplę przy węźle cieplnym, a na końcu - moją piwnicę. Ale Dixi jest "nowa" i w dodatku boi się mnie o wiele bardziej niż mama Malutkiego. Lepiej, żeby potrafiła wyjsć przez tę kratę...
