Koleżanka zadzwoniła po wecie. Wet uznał, że to RACZEJ nie robaki, nie zatrucie, ale NIESTRAWNOŚĆ. Dał zastrzyk na odrobaczenie (?), jakiś jeszcze inny zastrzyk, w sumie trzy. Kazał kota do dzisiaj wieczora przegłodzić, wieczorem dać jej podgotowaną rybkę i dzis albo jutro (umkneło mi) jeszcze jedna wizyta z zastrzykiem na pewno.
I zabroniła jej dawać szynkę.... Bo ona podobno szynki trochę zjadła


