Bo w Święta dopadły nas choróbska i jakoś tak się nie zebrałam do pisania
Dracul, jak to Dracul. Słabiutki, z przyklejonym do futerka catbestem, chudziutki, ale kontaktowy i z apetytem.
Wszedł koledze na kolana, pomoczył mu spodnie sobą, nie był taki, żeby kolegę obsikać
Wieczorem przychodzi na kolana. Teraz siedzi w słoneczku, na balkonie, niestety obok ogromnej kupy, ale trudno poczekam aż mu się znudzi słoneczko, nie chcę go płoszyć sprzątaniem.
Przykre jest to, że Dracul niestety nie pachnie, szczerze mówiąc śmierdzi

Powinnam go myć. Ale, bo zawsze jest jakieś ale. Po pierwsze jego histeryczny charakter i stres przy najdrobniejszej czynności, której on nie akceptuje. Po drugie boję się, że się przeziębi. Taka ma słabą odporność, że kąpiel mogłaby go zabić.
Jaka smutna jest starość
Ryśka ma zapalenie pęcherza. Oczywiście moczyk pozyskany nie został bo zsiusiała się do transporterka i u CC już pęcherzyk był puściutki. Alemam paski, więc zamoczyłam pasek w kałużce rysiowej i to co zobaczyłam skłniło mnie do wizyty u CC. Im dłużej Rysia jest z nami, tym bardziej boi się opuszczać dom. Pewnie wynoszenie z domu źle sobie kojarzy, bo przecież kiedyś ktoś ją wyniósł i zostawił w schronisku
Łatuniek wyszedł na przepustkę, Święta spędził w piwnicy, a we wtorek wrócił do szpitalika na dalsze zabiegi. W poniedziałek pobranie krwi i zobaczymy jak się kotu poprawiło. A mam nadzieję, że się poprawiło bo to bardzo kochany kotek i też staruszek.
I tyle wieści opowieści
