Koty wyrzucone i chyba uwiezione . Kto wypchnie okienko?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt kwi 10, 2009 10:51

meggi 2 pisze: Agalenoro powiedz jakim prawem Ty wozilas pociagami do Łodzi biednych piłkarzy z cmentarza wolskiego - czy one nie przeżywały stresu .
Oczywiscie i skonczylo sie to smiercia 2 chlopaczkow [/b].




:roll:


Oto przykład histerii meggi. "Pociągami"
:(

Pociąg relacji Wawa Łodz jedzie 1.5 godziny.



Zemsta udana.

Boli.

Bo śmierć Borucka i Rogera będzie mnie długo bolała.

Udało Ci się.
Gratuluję.

Dlaczego umarły kociaki - piszę w tym wątku.
Jeżeli ktoś chce poczytać...

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=3237134#3237134

Coż za mściwość, zgorzkniałość i hipokryzja. Bo jak to inaczej nazwać?

Załujesz, ze nie posłuchałaś Anielki i nie zlikwidowałaś kociąt?


meggi 2 pisze: Wiem , ale coz ja moge jutro bedzie trzeba zaniesc do uspienia, tylko najgorzej z kotka bo jej sama nie zlapie



meggi 2 pisze: Przydaloby sie ja złapac do klatki łapki na kociaki i zabrac na sterylke



meggi 2 pisze: Ja sama to moge tylko wziac male i zaniesc do weterynarza, szkoda zeby kotka uciekla i znowu pojdzie i gdzies sie okoci


I wypominasz mi brak troski o tymczasy?


Ale to przecież nie o tym.


Jeszcze jedno. Tak jak pisała Jana.

Nie o wszystkim piszę na tym watku.
Osoby, ktorym ufam, i które mi ufają (mam nadzieję), wiedzą, że nie chcę krzywdy tych kociaków i bardzo się nimi przejęłam :( . Miałam też pomysł na to co dalej (zabranie już jedzących kociaków do dt). I nie rzucam słów na wiatr. Byłam przeciwna odławianiu kociaków i mamy, ze względu na stres... Byłam za tym, aby zabrać kociaki, gdy zaczną jeść samodzielnie. zazwyczaj w tym wieku odławiamy mioty.


To, co robi meggi (dotykanie ślepych kociaków, branie ich na ręce) jest dużym błędem.
faktycznie, wszystko jest na dobrej drodze ku temu, by kotka przeniosła / porzuciła kociaki - jeżeli poczuje się zagrożona. Do tego nie trzeba dużo wyobraźni. I w tym wypadku plan "B" zabranie kociaków już jedzących faktycznie wydaje się co raz mniej realny.

Kociaki faktycznie nie są bezpieczne w pralni, ale niebezpieczenstwem jest niefrasobliwość meggi i niepokojenie kotki.


Przykro mi, nie wszystkim ufam.

Nie będę udawać, że jest inaczej. Za bardzo zawiodłam się na ludziach.


Miuti, podobnie jak Ty, cieszę się, ze sprawą zajęła się Prakseda. Bo to osoba godna zaufania i zawsze chętna do pomocy.


Czuję się spokojniejsza, bo wiem, że nie pozwoli, żeby kociakom stała się krzywda przez czyjeś histeryczne akcje.

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Pt kwi 10, 2009 20:34

Właśnie telefonowała meggi, cała w nerwach. Ma popsuty komputer, więc sama jest odcięta od forum. Stało się to, czego się obawiała. Była dziś z jedzeniem w pralni, a tam skobel wyłamany, w pudełku tylko jeden kociak. Matki i reszty brak. Nie wiemy, co się tam stało. Czy ktoś usłyszał piski kociąt, wszedł i przepłoszył kotkę, czy zaszło coś gorszego? :cry:
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15207
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Pt kwi 10, 2009 23:07

Jakie wieści?

Kaprys2004

 
Posty: 12087
Od: Śro kwi 02, 2008 15:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt kwi 10, 2009 23:15

Kotka mogła wynieść kociaki zostawiając najsłabszego. Byłam świadkiem czegoś takiego w zeszłym roku. Jednak udało mi się podrzucić tego najsłabszego matce i ona go przyjęła.

Uprzedzając oskarżenia czemu się śmiem się odzywać a nie wyrażam chęci pomocy, których się właśnie spodziewam :roll: Wyjaśniam zawczasu: miałam niedawno pp w domu.
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Pt kwi 10, 2009 23:24

Tylko czy da się stwierdzić gdzie jest kotka z małymi i w tym wypadku?

Jeżeli nie, to może Ania powinna zabrać tego malucha do domu, przynajmniej na razie? Później może znajdzie się doświadczona w oseskach dziewczyna.. Przecież on zginie bez matki.. Chyba, że kotka za chwilę po niego przyjdzie..? tyle niewiadomych..
Ostatnio edytowano Pt kwi 10, 2009 23:27 przez Kaprys2004, łącznie edytowano 1 raz

Kaprys2004

 
Posty: 12087
Od: Śro kwi 02, 2008 15:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt kwi 10, 2009 23:26

Już jest nowy wątek na ten temat dziewczyny :)

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=91662

dex7

 
Posty: 252
Od: Sob sty 10, 2009 1:04
Lokalizacja: Koto wice

Post » Pt kwi 10, 2009 23:31

A po jakim czasie, genowefo, udało Ci się podrzucić tego kociaka? Jutro jadę do meggi i będziemy szukać tamtych.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15207
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Sob kwi 11, 2009 1:31

mziel52 pisze:będziemy szukać tamtych.

Znalazłyście?
Obrazek

redaf

 
Posty: 15601
Od: Śro sty 25, 2006 21:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob kwi 11, 2009 10:12

ja tylko chciałam powiedzieć, ze to ja miałam być tym 100% domkiem dla jednego z kociakow, strasznie sie ucieszylam na wiesc o urodzinach i prawie poplakalam na wiesc o zniknieciu... mam nadzieje, ze jest tak jak powiedziała Kasia D. i matka je po prostu zabrala w inne miejsce ze strachu i ze jest szansa, ze mała jednak bedzie mogla byc ze mna... na odległośc ciężko pomoc, ale wiem, ze sa ludzie żywo zainteresowani tym tematem na miejscu... mam nadzieje, ze uda Wam sie odnależć rodzinkę bezpieczną całą i zdrową...

... przeciez ja już nazwałam to maleństwo.... :(

(dla wszelkiej jasnosci, chciałam zabrac do siebie sreberkową dziewczynkę)
Obrazek
Zosia

bee

 
Posty: 50
Od: Sob gru 23, 2006 19:35

Post » Sob kwi 11, 2009 16:21

Byłam dziś u Ani, schodziłyśmy do pralni, tam jedzenie nie ruszone, żaden kot najwyraźniej tam nie był. Zostawiłysmy mielonego mięsa. Obszukałam teren dookoła domu, zaglądałam przez okienko do węzła ciepłowniczego (niewiele poza rurami tam można zobaczyć :( ) - nigdzie śladu kotki ani kociąt. Do węzła lokatorzy nie mają dostępu, jest tam niestety bardzo porządny zamek. Albo kocięta ktoś z tej pralni zabrał (wczoraj był wyrwany skobel, Ania go umocowała z powrotem klejem, ale trzeba będzie go porządniej wkręcić), albo kotka gdzieś się nimi opiekuje, bo żadnych pisków kociąt słychać nie było - poza tym jednym piszczącym maluszkiem, który został w pralni.
Maluszka zabrała w nocy Prakseda. :1luvu:
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15207
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Sob kwi 11, 2009 16:25

to cale szczescie dla tego maluszka....

a tak w kwestii technicznej, to malenstwo jest jakie? w sensie masci , bo moze to moja Sabinka wlasnie... :( (o ile Prakseda sie w niej nie zakocha :) )
Obrazek
Zosia

bee

 
Posty: 50
Od: Sob gru 23, 2006 19:35

Post » Sob kwi 11, 2009 16:33

mziel52 pisze:A po jakim czasie, genowefo, udało Ci się podrzucić tego kociaka? Jutro jadę do meggi i będziemy szukać tamtych.

Dokładnie nie wiem. Przyjechałam na parking zrobić rekonesans w sprawie kociaków i Pan mnie poinformował, że kotka przeniosła kociaki do budki na parkingu. Jeden został w starym miejscu i strasznie płakał (kotka go zostawiła chyba dlatego, że nie umiał zejść po deskach). Wzięłam go za frak i podrzuciłam kotce - był taki mały, że martwiłam się, czy już sam je. Potem jak łapałam te kociaki, to okazało się, że rodzeństwo było od niego sporo większe. Nawet się zastanawiałam, czy aby na pewno to ten sam miot.
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Sob kwi 11, 2009 16:34

mziel52 pisze:Byłam dziś u Ani, schodziłyśmy do pralni, tam jedzenie nie ruszone, żaden kot najwyraźniej tam nie był. Zostawiłysmy mielonego mięsa. Obszukałam teren dookoła domu, zaglądałam przez okienko do węzła ciepłowniczego (niewiele poza rurami tam można zobaczyć :( ) - nigdzie śladu kotki ani kociąt. Do węzła lokatorzy nie mają dostępu, jest tam niestety bardzo porządny zamek. Albo kocięta ktoś z tej pralni zabrał (wczoraj był wyrwany skobel, Ania go umocowała z powrotem klejem, ale trzeba będzie go porządniej wkręcić), albo kotka gdzieś się nimi opiekuje, bo żadnych pisków kociąt słychać nie było - poza tym jednym piszczącym maluszkiem, który został w pralni.
Maluszka zabrała w nocy Prakseda. :1luvu:


Prakseda - wielkie masz serce.
Filemon, Nuteńka [*] kocham na wieki....
Franuś [*] w moim serduszku na zawsze
Dzwoneczku [*] Kochanie, pamiętam...
Bokiruniu [*] dziękuję...
Obrazek
Obrazek

Satoru

 
Posty: 11062
Od: Czw sie 21, 2003 13:32
Lokalizacja: Warszawa - Ochota

Post » Sob kwi 11, 2009 18:13

Tak sobie myślę, że gdyby ktoś te kociaki zabrał, to chyba zabrałby wszystkie, nie zostawiałby tego jednego :roll:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob kwi 11, 2009 18:14

Mnie też tak się wydaje..

Kaprys2004

 
Posty: 12087
Od: Śro kwi 02, 2008 15:53
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Beanie, Blue, CatnipAnia i 43 gości