Kotka ma 2 lata.
Postaram się nie rozpisywać.
- od m/w 6-7 mies zycia wychodziła na dwór sama, pobiegać po łąkach i po ogrodzie
- bałam się o nią i nie wypuszczałam jej, wychodziła tylko na smyczy, ale nie bardzo jej to odpowiadało, gryzła mnie, uciekała, ciagła.
- zimą jej to jakoś przeszło i nie chciała wychodzic na dwór, nie wychodziła w ogóle... myslalam ze bedzie juz oK,
Zrobiło się ciepło. Kotka już od jakiegoś miesiąca miauczy przy oknach, drzwiach.
Nie możemy mieć normalnie otwartych drzwi i okien, muszę biegać i pilnować jak ktoś wchodzi, żeby jej nie wypuścił, okna muszą być pozamykane, otwieramy tylko jak kotka jest zamknięta w jednym pokoju.
Codziennie jestem wyzywana o tego kota, mam już dosyc.
Rodzice się wkurzają, wzywają mnie że mecze kota, że mam ją wypuścić na dwór.
Oni są zapracowani, a muszą jeszcze latać za kotem i patrzeć aby ją nie wypuścili.
Idzie lato. Latem zawsze mamy cały czas otwarte drzwi, wszyscy wchodza i wychodza kiedy chcą. Mieszkam w domu z dużym ogrodem, niedaleko łąk i lasów. Przed moim domem jest umiarkowanie ruchliwa ulica.
Kotka miauczy i miauczy. i co ja mam zrobić? wypuścić ją czy nie?
Mama ciągle mi mówi, że jak pójde kiedyś do szkoły to ją wypuści, bo ona ma jej już dosyć.
Ona się męczy w domu, płacze pod oknami, żal mi jej, ale ja robie to dla jej dobra!!! Ja nie chce żeby była przejechana przez samochód

Ja nie wiem już co robić, dlatego ze tu wszyscy wmawiają mi, że nie mam jej wypuszczać, a w realu wszyscy mówią, że jestem sadystką, bo ją w takim upale zamykam w domu, wszyscy się ze mnie śmieją.
Mam ogomny mętlik w głowie.
Na dworze byłaby szczęśliwa, bardzo szczęśliwa, ale niestety przed moim domem jest ulica i bardzo się o nia boje. W dodatku jak moja kotka wychodzi na dwór to dla mnie to stres, cały czas myślę, czy jej się nie stało.
W wakacje bede musiała siedzieć cały czas w domu i pilnowac kota

ale rodzice mówią, że ona musi wychodzić, ze ona ma już tak zakodowane... ze ona nigdy nie bedzie szczesliwa w domu!!!