Dzieńdoberek
Wczoraj mi TŻ dzwoni, że ma dla mnie niespodziankę

, ale dowiem się dopiero, jak do domu przyjadę
Okazało się, że sam podał Wypłosiowi zastrzyk

i ponoć koto nie wrzeszczał

Tak więc na wieczór zostało nam tylko ściągnięcie wenflona, co nie było aż takie straszne. Natomiast kotu w nagrodę dostał wołowinki kapińkę

Właściwie, to wszystkie paszczęki dostały, ale Mia z obrzydzeniem się otrząsnęła, Kira się wołowinki chyba wystraszyła

, a Wypłoś zeżarł ze wszystkich miseczek
TŻ poza tym zaczyna się przekonywać, że może mam trochę racji w tym, że koty trzeba głaskać każdorazowo jak sie obok nich przechodzi, a nie tylko wyciągać do nich łapska, żeby : a) podać tabletkę, b) podać zastrzyk, c) zawieźć do weta, d) zdjąć wenflon, e) zakroplić oczy, f) wypsikac ogon, g) itd.
No i on chce teraz częściej dawać kotulcom jeść
Ze snu zimowego się obudził, czy co

?