Też myślałam, że to może być z tęsknoty. Tym bardziej, że nowy domek nie jest idealny. Mam nadzieję, że Dea zejdzie w końcu z lodówki i jakoś się dogadają.
Tak bardzo bym chciała.
Na razie daję jej się wyspać, bo praktycznie całą noc za statuetkę robiła
Gizmo poznał dzisiaj kolejny pokój i garderobę. Jak tylko mnie widzi biegnie szybciutko.
Na razie nie bardzo korzysta z drapaka, spryskałam drapak kocimiętką i nawet małż pokazywał Gizmusiowi co i jak należy skrobać ale jak na razie to bardziej mu się podobają boki naszego wypoczynku (są z rattanu

) ale wystaczy głośniej powiedzieć lub zaklaskać i odchodzi.
Wczoraj też próbowaliśmy podciąć mu pazurki, mruczał co prawda przy tym ale tak się kręcił, że może ze trzy najdłuższe ciachnęłam tylko
Deusiek schodzi z lodówki i zagląda ale jak tylko Gizmek się zbliża to syczy i znowu na lodówkę.
Już się z nim bawiłam, nawet dzisiejsze krojenie wołowiny na gulasz (jej przysmak) nieiwele dało. Zeszła do mnie ale jak tylko Gizma zobaczyła to nawet polizać mięska nie chciała

Gizmo zresztą też nie.
Najchętniej oboje jedliby chruptasy, nie wiem co on wcześniej jadł

Ja karmię Puriną dla sterylizowanych albo dla delikatnych.
Wczorajszej saszetki żadne nie zjadło, Dea tylko parę ziarenek kukurydzy (Gizmula pogardził tym żółtym)