W zeszłym tygodniu rozmawiałam z dr Wrzoskiem. I w sumie niby coś wiem a jednak nic
Pan doktor konsultował się z ichnym najmądrzejszym chirurgiem. No i dr chirurg zdecydowanie odradził rhinoskopię i pobranie wycinka do badania. Ryzyko krwawienia z nosa u kota jest bardzo wysokie, do tego koty często skrwawiają się z nosa "do środka" no i zanim człowiek się kapnie kot się wykrwawia
Dr chirurg uważa, że dużo bezpieczniejsza będzie operacja udrożnienia jamy nosowej. Czyli od góry czaszki otworzą nosek i usuną wszystko co jest tam zbędne. Po takiej operacji zostanie dziurka w czaszce ale jest dużo bezpieczniejsza dla kota. Ale... ale mimo wszystko operacja na tak malusim nosku jest wielkim ryzykiem

w związku z tym operację tę zostawiamy jako ostateczną ostateczność. Jeśli Tyldzik będzie miała dużo kłopoty z oddychaniem, jeśli krwawienia będą częste i obfite, słowem jeśli będzie to "wóz albo przewóz", wtedy będziemy operować. Dopiero wtedy też zbadamy co to jest w tym nosie.
Czyli wiem, że nic nie wiem
Matylda na razie czuje się chyba w miarę ok. Ostatnie kichnięcie z krwią było 16 stycznia. Zobaczymy. Teraz walczymy z okropnie uciążliwym zapaleniem ucha

Dziś mija 3 tygodnie jak Tylda jest na Panologu. Jak miną 4 tygodnie idziemy na kontrolny wymaz.
Tak to u nas wygląda. Ja staram się nauczyć z tym żyć. Nie idzie mi za dobrze

tej nocy śniło mi się, ze Matylda strasznie krwawiła

Mam nadzieję, że jakoś mi się to poukłada w głowie bo zapowiada się, że będzie to stan permanentny. Ehhh... życie...
A to mój poranny Tyldzinek
I niedawna walka z żaluzją
Mamy nie ma już od tygodnia. Szkoleniuje się w Rybniku do nowej pracy. Od tygodnia więc po rehabilitacji jeżdżę do Toffika coby się nim zaopiekować. Na początku znosił to całkiem, całkiem, ale od kilku dni już coraz bardziej się denerwuje i tęskni za mamą. Dom jest totalnie zasikany

W przyszłym tygodniu umawiamy się na operację, zobaczymy co on w tym brzuszku ma...