27 grudnia miałem iść z kotką (4 i pół miesiąca) na drugie szczepienie. Tyle, że kotka od jakiegoś czasu zaczęła kaszleć. Tak dwa razy dziennie, po pół minuty. Gardło było ok, humor- również, apetyt- względnie niezły.
Z różnych fachowych książek wyczytałem, że w ten sposób mogą objawiać się robaki. Powiedziałem o tym weterynarzowi. Lekarz obejrzał kotkę dokładnie, zajrzał jej do gardła, opukał, ostukał, a potem odroczył szczepienie, dał jej pastę Vetmith i zapisał na szczepienie za 5 dni. To było w zeszłą sobotę. Kundzia po 24 godzinach przestała kaszleć, a po dwóch dniach zrobiła kupę pełną glist...A potem znów zaczęła kaszleć.
Zadzwoniłem do gabinetu i opisałem tam wszystko. "To znaczy, że jest silnie zarobaczona"- powiedziała dyżurująca pani doktor i kazała przyjść po 3 strzykawki z pastą. Miałem podac jej jeszcze tego samego dnia, drugą porcę- nastepnego, a trzecią, za tydzień.
Pierwsza dawka nie przyniosła żadnego skutku poza tym, że Kundzia zaprzestała kaszlu na dobę. Po drugiej dawce, kotka zwymiotowała wszystko, co zjadła tego dnia- razem z wielką paskudną, żywą glistą (tu pytanie: dlaczego pierwsza dawka truzny nie ubiła robala?).
Następnego dnia w kupie pojawiły sie martwe robaki.
Ostatnia strzykawka z pasta ma być, według planu podana w czwartek. Następnego dnia (czyli w piątek za tydzień) mam zgłosić się na szczepienie.
Tymczasem Kundzia znowu kaszle. Trwa to wprawdzie krótko i nie jest tak intensywne, jak poprzednio, ale kaszel ma taki sam charakter jak poprzednio- tzn. raz w nocy, raz wczesnym popołudniem, najczęściej podczas drzemki u mnie na kolanach albo na łóżku.
Może wie co należy robić w takiej sytuacji?
Zgłosić się do weterynarza i zażądać kolejnych porcji Vetmithu?
Zgłosić sie do weterynarza i zażądać czegoś skuteczniejszego?
Nie zgłaszać się do weterynarza, bo Vetmith tak właśnie działa?
Nie zgłaszac się do weterynarza licząc, że wszystko się jakoś ułoży?
Może miał ktoś podobny problem? Jesli tak, to bardzo proszę o jakąś wskazówkę, bo jestem naprawde w totalnej kropce.