Znaleziony został w zakładzie, w którym organizowałam sterylki kotów. Jego braciszek nie przeżył. Było za późno. Norek bardzo długo był nieuchwytny, a widziałam, że bardzo potrzebuje pomocy. Gołym okiem widać było poważne przeziębienie i tylko mogłam sobie wyobrażać, co jeszcze w nim siedzi. W końcu się udało. Szybko do naszej Pani Doktor. Norek był dziki. Nie miał wcześniej kontaktu z ludźmi, nie mógł wiedzieć, że mam dobre intencje. Z czasem jednak okazało się, że uwielbia głaski, przytulanki, pieszczoty. Juz prawie był nakolankowym miziakiem, gdy przytargałam dymniaki i czarną dziewczynkę, również dzikuski. Norek się wycofał, znów zdziczał. Było w tym dużo mojej winy, bo koteczki mieszkały w pracy, gdzie mogłam z nimi byc fizycznie, natomiast nie miałam dużo czasu na głaskanie i przytulanie 5 kotków. W efekcie wszystkie tymczasy znalazły domek, a Norek został i po dołączeniu do niego Gawlika, znów byłam bez szans.
Norek jest zupełnie zdrowym, ślicznie odżywionym koteczkiem, pręgowanym buraskiem z nieproporcjonalnie dużymi uszkami, które dodają mu uroku. Został nawet wykastrowany. Bardzo potrzebuje domku.








Cały czas nieustannie wyrażam wdzięczność dla wszystkich odwiedzających nas. Bardzo, bardzo wielkie dzięki. Nie byłoby tego wątku bez Was.
To link do części poprzedniej:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=86 ... sc&start=0
Zapraszam do kolejnej części
