Pisze bo mam poważny problem z Jagoda.
Do tej pory wszystko było w porządku. Przeprowadziłyśmy sie do Torunia, mieszkamy teraz razem z moją mamą. Miałam ostatnio sporo problemów dlatego udało mi się Jagódke wysterylizować dopiero tydzień temu.
I zaczęły się problemy. Ciężko zniosła operacje dlatego od soboty dostaje zastrzyki przeciwbólowe i antybiotyki. Stała się bardzo agresywna. Na początku tylko syczała czasem na mnie bez powodu, tłumaczyłam to tym, ze zestresowana, ze operacja, hormony. Dzisiaj stało się cos okropnego. Wpadła w szał. Rzuciła sie z pazurami na mojego chłopaka z którym pare minut wcześniej spała. Zapedziła nas do kąta i na najmniejszy ruch reagowała przeraźliwym miauczeniem. Pod łóżkiem ma swoją "baze" gdzie trzyma w moich papierach swoje pluszaki (ma coś jakby ciąże urojaoną) Zachowywała się tak jakby bała się nas dopuścić do łóżka. Nie bez problemów i zadrapań udało sie mojemu chłopakowi wydostać z mieszkania. Kotka sie uspokoiła i od razu przyszła położyć mi się na kolanach i pomrukiwać. Strasznie sie jej bałam wiec delikatnie zdjęłam ja z kolan i zaczęło się na nowo. Od razu rzuciła mi sie na noge, pogryzła mnie i podrapała, potem trzymała mnie przez godzine w kuchni. siedziała w drzwiach i szła w moją strone sycząc i miaucząc okropnie jak tylko sie ruszyłam. Co jakiś czas wracała na chwile do pokoju sprawdzić jak tam jaj pluszaki. Ostatecznie udało mi się ja złapać w koc i zamknac w transporterze. Teraz płacze od paru godzin. Boje się ją wypuścić. Nie wiem co robić. Z samego rana zadzwonie do weterynarze i zapytam co się dzieje?
Co się dzieje? Ona zawsze była agresywna ale nigdy w stosunku do mnie i nigdy na taka skale.
Nigdy nie spotkałam się z taką agresją.
Nigdy też nie spotkałam się z koniecznością podawania środków przeciwbólowych przez taki czas po zabiegu.
Czy ktoś może coś doradzić?