Znów znalazłam jej dom - u osoby, ktorej poprzedni kot uciekł przez okno. Obiecała, że tym razem już dopilnuje by kotu nie stało się nic złego - uwierzyłam. Na początku listopada Malgosia zaginęła - tym razem kobieta nie dopilnowała drzwi.....

Prawie codziennie o niej myślę - życząc jej by nie umierała gdzieś przy drodze. Mieszkała w samym centrum Bytomia.
Już prawie straciłam nadzieję na to, że żyje...
Dziś wieczorem dzwoniła do mnie p. Roma - na jej podwórko zaczęła przychodzić kilka tygodni temu młoda koteczka. Pani Roma prosiła by zabrać ją do schroniska - kotka jest zupełnie ufna, wręcz pcha się do domu.
Poprosiłam o opis kotki.
Z opisu - moja Małgosia.
Białe łapki, brązowo-bury płaszczyk, młodziutka. Odlagłość podwórka p. Romy od miejsca zaginięcia - parę ulic zaledwie. Ta kotka nie boi się psów - Małgosia u mnie byla z psem i w jej nowym domu też był pies...
Jutro się przekonam czy to ONA, moje maleństwo. Tak bardzo bym chciała...
BARDZO!!!
Po cichu wierzę, że to ona właśnie.