Słyszałam o przypadkach śmierci po środkach odrobaczających podawanych na skórę i nie dawkowanych ściśle według wagi, ale...
zawsze tłumaczono mi że to bzdury.
W listopadzie miałam w domu piękną, wypasioną, zdrowiznę - szylkretkę Naszę. Miała świerzb (nieduży) i nie była odrobaczana. Wazyła 1,2 kg.
Naszka natychmiast znalazła dom, ale Pani prosiła, zeby koteczce usunąc świerzb uszny i robale, bo ona nie ma doświadczenia.
Normalnie podałabym jej odrobaczacze w tabl lub pascie - kilka razy albo odrobaczałabym homeopatią ( to trwa trochę), uszy czyściłabym oliwą z czosnkiem aż do skutku i podawałabym sulfur homeopatyczny.
Ale... znowu posłuchałam rad innych osób z dużym doświadczeniem.
Poszłam do weta, gdzie kotka była zbadana i zważona - dostała Advocate dla kotów od 1kg do 4 kg.
Pytałam, czy nie lepiej byłoby podac połowy dawki, ale wet zaprzeczył.
W sobotę dostała lek na skórę, w poniedziałek miała mniejszy apetyt i wydalała martwe glisty.
W środę byłam u weta -stwierdził że to niestrawnosc i nawet jej nie nawodnił, zeby oczyścic z toksyn, w piątek znowu byłam u weta, bo dostała okropnej sraczki, ale dostała jakieś smecty.
Potem juz było coraz gorzej - wylądowałysmy w sobote w szpitalu, kotka dostała mnóstwo leków, kroplówek. We środę było ciut lepiej a potem znowu tylko gorzej. Przez tydzień była karmiona na siłę. Postepowałam zgodnie z poradami weta. Miała zrobione wszystkie badania oprócz - biochemii na nerki - bo wet stweirdził, ze to na pewno nie zatrucie!!!
Naszka umarła - toksyny z robaków i advokata zniszczyły jej nerki. Przed śmiercią w końcu zrobiono jej te badania - miała straszną mocznicę. Wazyła 0,69dag.
Zróbcie doświadczenie - wylejcie krople,dwie któregos z tych leków typu - Stronghold lub Advocate np na lakierowany, politurowany stół - zobaczycie co się stanie.
Dawka takiej trucizny dostaje się bezpośrednio do krwi kota i krązy po organizmie - straszne po prostu.