Nieoczekiwanie znów się pojawiam

w tym prawie bezpańskim wątku

. Urlop okropnie mnie rozleniwił

. No ale następny pewnie znów dopiero za rok, więc muszę wykorzystać tych kilka wolnych dnia na maksa

.
U moich domowych kotuchów nic nowego (no może poza ponowną kąpielą Sznycka

). Za to Kotlet prowadzi bujne życie, gdy już uda mu się na chwilę wyrwać spod moich opiekuńczych skrzydeł. Dzisiejszego słonecznego poranka tak pięknie pozował mi przed drukarnią:
Po czym pobiegł obwąchać swój teren i zapewne spotkać się ze swoim "przyjacielem" Adolfem. Ten ostatni to prawdziwy koci bandyta kręcący się w okolicach drukarni już od ponad roku. Jest zdecydowanie dominujących kocurem. Widać to w jego posturze i zachowaniu. Gdy tylko wyczuje, że Kotlet wyszedł na spacer, zjawia się jak spod ziemi. Nie biją się, ale Adolf donośnym głosem i napuszoną sylwetką oznajmia, że to on jest panem tego terenu i żąda podporządkowania. Na szczęście łagodny z natury Kotlet doskonale to rozumie i unika otwartej wojny
Może uda mi się sfotografować tych panów razem. Teraz czekam na Kotleta, który powinien lada chwila się pojawić na wieczorną miskę. A razem ze mną wypatruje go oczywiście Adolf:
Mam nadzieję, że i tym razem go nie zabije, gdy zobaczy go wcześniej ode mnie
